7,53 mln zł – roczną subwencję w takiej kwocie wywalczyła w ostatnich wyborach Polska 2050 marszałka Sejmu Szymona Hołowni. I była bardzo blisko utraty tych pieniędzy na trzy lata, czyli łącznie 22,58 mln zł. Powodem są błędy w partyjnych finansach wychwycone przez Państwową Komisję Wyborczą.
"Nielegalne kredytowanie osób fizycznych"
Ta ostatnia co roku bada sprawozdania finansowe wszystkich partii. Podejmuje w ich sprawie uchwały, a odrzucenie sprawozdania powoduje utratę subwencji, o ile oczywiście dana partia jest do niej uprawniona. Zaś z uchwały dotyczącej Polski 2050 wynika, że PKW dopatrzyła się nielegalnego kredytowania u osób fizycznych.
Czytaj więcej
Państwowa Komisja Wyborcza nie wyrobiła się z oceną sprawozdań partii politycznych. Te, którym po wyborach naliczono nową subwencję, stanęły przed ryzykiem utraty grubych milionów.
Pod tą nazwą kryje się prozaiczna praktyka, polegająca na dokonywaniu drobnych zakupów na rzecz partii przez jej pracowników, którym następnie pieniądze zwracane są przelewem. W przypadku Polski 2050 chodziło o osiem zakupów zrobionych przez pięć osób na łączną kwotę 6,7 tys. zł. – Chodziło o bilety kolejowe, znaczki pocztowe czy pizzę zamówioną na spotkanie zarządu partii – wylicza „Rzeczpospolitej” skarbnik Polski 2050 Jacek Kozłowski.
Jego zdaniem podobna praktyka jest stosowana powszechnie w jednostkach gospodarczych. Mimo to PKW regularnie z powodu kredytowania się u osób fizycznych odrzuca sprawozdania partii, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego. W ostatnich latach spotkało to m.in. Solidarną Polskę, Ruch Narodowy i Konfederację Korony Polskiej. Partie te nie straciły pieniędzy z budżetu, bo ich nie dostawały. Działacze SP startowali bowiem z list PiS, a RN i Korony – z Konfederacji.