909 tys. zł – dokładnie taką kwotę subwencji mogła stracić partia Zieloni. Już wiadomo, że tak się nie stanie. Obroniła się w Sądzie Najwyższym, dzięki orzeczeniu ważnym nie tylko dla niej, ale też innych partii, surowo karanych dotąd za najmniejszy błąd w sprawozdaniu finansowym.
W takiej sytuacji Zieloni znaleźli się we wrześniu 2020 roku, gdy Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła ich sprawozdanie finansowe za 2019 rok. Poszło o przyjęcie przez Zielonych około 600 zł od podmiotów do tego nieuprawnionych, m.in. osób mieszkających za granicą. Partia pieniądze zwróciła, ale po upływie przewidzianego w prawie terminu 30 dni. Skutek? Utrata subwencji na trzy lata.
Czytaj więcej
Nie dowiemy się, ile kosztowała kampania referendalna PiS – sprawozdania z wydatków nie musi składać do PKW ani partia ani państwowe spółki, które finansowały spoty.
Zieloni dostali prawo do subwencji, bo w 2019 roku startowali do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej i wprowadzili trzech posłów. Umowa koalicyjna dała im 1,5 proc. pieniędzy KO, czyli 303 tys. zł rocznie. W sumie mieli więc stracić niemal milion.
Decyzję PKW zaskarżyli do Sąd Najwyższego, który aż do grudnia 2022 roku czekał na rozstrzygnięcie przez TK pytania prawnego, czy ustawa o partiach politycznych jest zgodna z konstytucją. TK ostatecznie sprawę umorzył z powodów formalnych, a SN 18 października uznał skargę Zielonych za zasadną. Uzasadnił, że przepisy ustawy o partiach politycznych mają charakter represyjny, czyli przewidują zbyt surową karę.