Jeszcze niedawno wydawało się, że Robert Fico, najdłużej sprawujący urząd premiera w historii Słowacji (w sumie dziesięć lat), nie ma szans wrócić do rządzenia. Stracił stanowisko szefa rządu na fali wielkich protestów w 2018 r., wywołanych zabójstwem Jána Kuciaka, dziennikarza śledczego tropiącego korupcję i powiązania polityków ze światem przestępczym. Jednym z bohaterów tekstów Kuciaka był właśnie Fico. Po ostatnich wyborach, na początku 2020 r., rząd budowało kilka partii, które łączyła niechęć do polityki Ficy. Jego partia, Smer (Kierunek), wciąż miała spory elektorat (kilkanaście procent), ale marne możliwości koalicyjne.
Według ostatnich sondaży Smer ma już tak dobre notowania (20–23,3 proc.), a jednocześnie partie centroprawicowe i mocno prawicowe spod sztandaru anty-Smer tak słabe (po kilka procent), że powrót Ficy do władzy wydaje się realny.
Czytaj więcej
Słowacka partia opozycyjna SMER-SD byłego premiera Roberta Ficy ma szanse wygrać rozpisane na wrzesień wybory. Gdyby tak się stało, kraj mógłby wejść na kurs prorosyjski i antyzachodni.
Rosną notowanie Smeru
– Prawdopodobieństwo rośnie i ludzie to czują. Nie tylko ze względu na notowania samego Smeru. Także dlatego, że do parlamentu mogą wrócić nacjonaliści z SNS, wcześniej współrządzący z Ficą – mówi „Rz” Karen Henderson, brytyjska politolożka od trzech dekad mieszkająca na Słowacji.
Współrządzenie z SNS jest też do zaakceptowania dla trzeciego potencjalnego koalicjanta (w sondażach kilkanaście procent) – centrolewicowej partii Hlas (Głos) Petera Pellegriniego, który był kiedyś w Smerze i został premierem po dymisji Ficy.