Dwa tygodnie temu pod Zieloną Górą spłonęła hala pełna toksycznych odpadów chemicznych. Z pożarem walczyło blisko 400 strażaków. – Były tu składowane bardzo różne odpady, nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak bardzo szeroki zakres związków chemicznych może się tu znajdować. W hali znajdowało się ok. 5 tys. metrów sześciennych materiału – tłumaczył rzecznik prasowy lubuskiej straży pożarnej.
Pożar składowiska toksycznych odpadów pod Zieloną Górą: Wszyscy winią wszystkich
Kilka dni temu prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki, informował, że z miejsca pożaru wywieziono ok. 70 ton groźnych odpadów, a w tej chwili trwa oczyszczanie ścieków wodnych.
Natychmiast po pożarze do akcji wkroczyli politycy. Donald Tusk napisał na Twitterze: „Smród płonących odpadów w Zielonej Górze. Smród setek bezkarnych i nielegalnych składowisk. Smród pisowskiej korupcji w całej Polsce. Kaczyński i Sasin na pikniku”.
Czytaj więcej
Pożar toksycznych odpadów w Zielonej Górze może nie być ostatni. Mieszkańcy i radni Dolnego Śląska od dwóch lat domagają się kontroli wysypisk.
Politycy PiS odbili piłeczkę, wskazując, że w 2012 r. starosta zielonogórski Ireneusz Plechan z PO wydał zgodę na budowę toksycznego składowiska odpadów, a marszałek woj. lubuskiego Elżbieta Polak nie dopilnowała, aby śmieci zostały usunięte po tym, jak decyzję o zamknięciu składowiska wydał wojewoda zielonogórski z PiS Władysław Dajczak.