Budżet i pandemia
– Zostanie premierem, ale jego program modernizacji napotka poważne przeszkody – uważa profesor politologii z Bukaresztu Cristian Privulescu.
Narodowi liberałowie prowadzili bowiem kampanię pod hasłem modernizacji kraju, zreformowania służb publicznych (m.in. służby zdrowia, systemu edukacji czy administracji), odbudowy infrastruktury i polepszenia klimatu inwestycyjnego. Rumunię ciężko doświadczyła jednak pandemia Covid-19, niemal paraliżując kraj. W listopadzie wprowadzono tam nawet godzinę policyjną. Liczba zmarłych z powodu koronawirusa w tym 19-milionowym kraju przekroczyła 12 tys.
Dla premiera, który objął władzę na czele rządu mniejszościowego w marcu, wraz z wybuchem pandemii, omal nie skończyła się ona polityczną klęską. Socjaldemokraci w trakcie kampanii oskarżali go bowiem o złe zarządzanie jej zwalczaniem. W ostatniej chwili nastąpiła też mobilizacja wiejskiego elektoratu (tradycyjnie głosującego na PSD), który miał za złe Orbanowi restrykcje w sprawie utrzymywania społecznego dystansu. A te uniemożliwiają handel na wiejskich targowiskach.
Narodowi liberałowie liczą obecnie na sojusz z drugą partia centrową USR (Związek Zbawienia Rumunii) oraz ugrupowaniami rumuńskich Węgrów.
Nie wiadomo jednak, jak taka koalicja prowadząca zapowiadaną przez Orbana modernizację ma zamiar dać sobie radę z deficytem budżetowym odziedziczonym po socjaldemokratycznych poprzednikach, który w dodatku pogłębiła pandemia. Rankingi umieszczają Rumunię na końcu listy europejskich państw, w których warto inwestować, a miejscowa waluta – lej – pada. Jednocześnie poprzednicy zostawili kraj, w którym jedna trzecia mieszkańców zagrożona jest biedą, 10 proc. dzieci jest stale niedożywionych, a jedna czwarta mieszkańców korzysta z toalet na zewnątrz budynków. Wraz z wejściem do Unii (w 2007 r.) z Rumunii wyemigrowało w poszukiwaniu pracy ok. 4 mln osób.
z lewej i z prawej
Tworzenie koalicji umocni jedynie poczucie zagrożenia ze strony socjaldemokratów, którzy próbują odbudować swą pozycję po czterech latach skandali i afer korupcyjnych. Rządzący od poprzednich wyborów w 2016 roku co i rusz wywoływali swoimi decyzjami rozruchy i manifestacje. Po raz pierwszy Rumuni wyszli na ulice już pół roku po głosowaniu, protestując przeciw nowej ustawie depenalizującej korupcję „mniejszych rozmiarów". PSD cały czas oskarżana była o przekupność, co potwierdziła na przykład, odwołując wyjątkowo skuteczną szefową agencji antykorupcyjnej Laurę Cedrut Kövesi (co też doprowadziło do rozruchów). W rezultacie kolejnych kryzysów w ciągu trzech lat zmieniło się trzech premierów. W końcu lider socjaldemokratów Liviu Dragnea został skazany w trzecim procesie pod zarzutem korupcji, trafił do więzienia i parlament obalił rząd PSD.