Kilka lat temu ceniony i nagradzany reporter „Spiegla” publikował fikcyjne reportaże, a przed rokiem głośno było o szefowej jednej z publicznych telewizji, która wydała setki tysięcy euro na przebudowę swego biura. W redakcji „Bilda” jest nadal nie do końca wyjaśniona afera molestowania seksualnego.
Wyszło właśnie na jaw, że szef potężnego koncernu Axel Springer, wydawcy „Bilda”, nakłaniał swych współpracowników do przyjaznego traktowania liberalnej FDP w ostatnich wyborach do Bundestagu. Informacje na ten temat pochodzą z maili, jakie prezes Mathias Döpfner wysyłał do poszczególnych redakcji. Chodzi głównie o „Bilda”, który stylizuje się od dawna na najbardziej krytyczne medium. Wygląda na to, że redakcja była sterowana z góry, wprawdzie nie w formie poleceń służbowych, ale poprzez jasną prezentację poglądów politycznych przez samego szefa. W jego mailach, ujawnionych przez „Die Zeit”, pisał, że mieszkańcy byłego NRD są „komunistami lub faszystami”, a Angela Merkel, występująca w mailach jako „M”, „jest gwoździem do trumny demokracji”.
Czytaj więcej
W liście do pracowników koncernu Axel Springer Mathias Döpfner, dyrektor generalny koncernu przyznał, że dziennikarzom grozi zastąpienie przez systemy sztucznej inteligencji, takie jak ChatGPT - informuje "The Guardian".
– Przepraszam za to, że swoimi słowami uraziłem, zaniepokoiłem lub zraniłem wiele osób – napisał Döpfner na łamach „Bilda” w sobotni wieczór. Była to odpowiedź na wezwanie naczelnej dziennika Marion Horn, która po rewelacjach w „Die Zeit” napisała prosto: „Właściwie należą się przeprosiny, szefie!”. Przyznała, że przez dwie dekady pracy w koncernie menedżerowie, politycy, aktywiści czy prominenci sugerowali jej, co powinno znaleźć się w druku. Zapewnia jednak, że ani ona, ani żaden dziennikarz „Bilda” nie ulegli nigdy naciskom. Byłoby to zgodne ze statusem pisma, które głosi, że „kierownictwo pozostawia decyzje redakcyjne całkowicie zespołowi redakcyjnemu i nie ingeruje w te decyzje”. Czy taka jest jednak praktyka?
W zeszłym roku „Financial Times” informował, że Döpfner trzymał w tajemnicy fakt, iż jest właścicielem gmachu w Berlinie, którego najemcą był Adidas. Firma zawiesiła płatności za czynsz w pierwszym okresie pandemii, podobnie jak wielu innych najemców handlowych. W „Bildzie” pojawiło się następnie 20 krytycznych artykułów pod adresem Adidasa i znacznie mniej o innych firmach. Nie wygląda to na przypadek. Döpfner jest byłym dziennikarzem „Bilda”, od dwóch dekad jest szefem zarządu, w jego ręku jest 21,9 proc. akcji koncernu.