Miliony na nowe tablety dla parlamentarzystów. Kancelarie Sejmu i Senatu mają uzasadnienie

Choć nowe urządzenia dla posłów i senatorów mają kosztować niemal 2,8 mln zł, kancelarie Sejmu i Senatu twierdzą, że zakup się opłaca.

Publikacja: 06.04.2023 03:00

Miliony na nowe tablety dla parlamentarzystów. Kancelarie Sejmu i Senatu mają uzasadnienie

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

2,38 mln zł ma zamiar wydać w najbliższych miesiącach na nowe tablety Kancelaria Sejmu, zaś Kancelaria Senatu – 407 tys. Tak wynika z planów zamówień publicznych obu kancelarii na obecny rok. Powodem jest zmiana kadencji i związana z tym planowana wymiana sprzętu.

Na pytanie o planowaną liczbę tabletów nie odpowiedziało nam Centrum Informacyjne Sejmu, choć nie ukrywa, że będzie ich więcej niż liczba posłów. „Nadwyżkowe urządzenia (ponad liczbę 460) są przechowywane jako rezerwowe m.in. w związku z obejmowaniem przez nowych parlamentarzystów mandatu w trakcie kadencji. Tablety wykorzystują także ci pracownicy Kancelarii Sejmu, których obowiązki służbowe tego wymagają” – wyjaśnia CIS. Zdaniem Centrum Informacyjnego Senatu tabletów ma być dokładnie tyle, ilu jest senatorów, czyli 100.

Czytaj więcej

Duda podnosi pensje. Podwyżki wyższe, niż w budżetówce

W 2019 r. Sejm kupił 600 tabletów. Przy założeniu, że znów będzie ich tyle samo, cena za jedno urządzenie wyniesie około 4 tys. Jeśli kancelarie, tak jak w ostatnich latach, postawią na urządzenia firmy Apple, w tej cenie można kupić np. iPada Air 2022 z pamięcią 64 GB. To prawie dwa razy więcej, niż ma kosztować laptop dla czwartoklasisty.

Kancelarie Sejmu i Senatu przekonują jednak, że ta inwestycja się opłaca. Chodzi głównie o oszczędności na kosztach druku i papieru.

To było jedno z głównych uzasadnień pierwszego zakupu tabletów dla posłów, sfinalizowanego w 2012 r. W tamtym czasie wszystkie tzw. druki sejmowe drukowano osobno dla każdego posła. Dzięki tabletom zaczęto dostarczać je w drodze elektronicznej. Kancelaria Sejmu szacowała oszczędności na pół miliona złotych rocznie.

„Cyfryzacja obiegu sejmowych dokumentów jest rozwiązaniem korzystnym – przyspiesza ich dostarczanie adresatom, a poprzez oszczędność papieru jest też ekologiczna (w segmencie druków sejmowych oszczędność papieru sięga 90 proc.). Papierowe druki sejmowe powstają obecnie w pojedynczych egzemplarzach, głównie na potrzeby Biblioteki Sejmowej” – wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu. Dodaje, że oszczędność papieru to tylko jeden z pozytywnych efektów tabletów. „Są one częścią systemu udostępniania posłom informacji, umożliwiają zdalny udział w posiedzeniach Sejmu i komisji sejmowych oraz składanie interpelacji i zapytań poselskich” – zaznacza.

Czytaj więcej

Niejasne majątki senatorów. Wartość nieruchomości to niejedyny problem

„Doręczanie druków senackich w formie elektronicznej przyczyniło się do podniesienia sprawności obsługi posiedzeń Senatu oraz oszczędności w zużyciu papieru” – dodaje Centrum Informacyjne Senatu. Jednak mimo podawanych przez obie kancelarie zalet, z używaniem urządzeń wiążą się też kontrowersje.

Dotyczą m.in. bezpieczeństwa. W 2012 r. ówczesny poseł SLD Dariusz Joński (dziś w KO) ostentacyjnie zwrócił do Kancelarii Sejmu tablet, uzasadniając, że ma wątpliwości odnośnie do automatycznego zapisu kopii danych w tzw. chmurze. Na posła posypała się krytyka internautów, zarzucających mu rzekomą nienowoczesność. Problem w tym, że niektórzy eksperci przyznawali posłowi rację, wyjaśniając, że choć dane w chmurze są szyfrowane, może przeglądać je firma Apple.

Kolejne kontrowersje wiążą się z atrakcyjną dla posłów i senatorów ceną wykupu urządzeń na koniec kadencji. Każdy tablet jest indywidualnie wyceniany, więc paradoksalnie polityk dbający o urządzenie zapłaci więcej. W 2019 r., zdaniem Interii, średnia cena wykupu w Sejmie wahała się od 350 do 500 zł. Nieoficjalnie wiadomo, że kancelariom zależy, by na odkupienie zdecydowało się jak najwięcej polityków, bo w przeciwnym razie tablety trzeba by zniszczyć w obawie przed wyciekiem danych. Kancelarie Sejmu i Senatu informują nas, że również w tym roku będzie możliwość wykupu.

Zbigniew Babalski z PiS, wiceszef Komisji Regulaminowej Spraw Poselskich i Immunitetowych, mówi, że w dobie informatyzacji rezygnacja z tabletów byłaby trudna do wyobrażenia. – O ile na początku, gdy otrzymałem swój pierwszy tablet, miałem sporo wątpliwości, dziś mogę powiedzieć, że jest to doskonałe narzędzie – podsumowuje.

2,38 mln zł ma zamiar wydać w najbliższych miesiącach na nowe tablety Kancelaria Sejmu, zaś Kancelaria Senatu – 407 tys. Tak wynika z planów zamówień publicznych obu kancelarii na obecny rok. Powodem jest zmiana kadencji i związana z tym planowana wymiana sprzętu.

Na pytanie o planowaną liczbę tabletów nie odpowiedziało nam Centrum Informacyjne Sejmu, choć nie ukrywa, że będzie ich więcej niż liczba posłów. „Nadwyżkowe urządzenia (ponad liczbę 460) są przechowywane jako rezerwowe m.in. w związku z obejmowaniem przez nowych parlamentarzystów mandatu w trakcie kadencji. Tablety wykorzystują także ci pracownicy Kancelarii Sejmu, których obowiązki służbowe tego wymagają” – wyjaśnia CIS. Zdaniem Centrum Informacyjnego Senatu tabletów ma być dokładnie tyle, ilu jest senatorów, czyli 100.

Pozostało 82% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?