Wybuch w Petersburgu. Zamach czy sygnał do czystki

Eksplozja ładunku wybuchowego zabiła rosyjskiego propagandystę. Za chwilę może się stać hasłem do rozprawy z resztkami niepokornych.

Publikacja: 04.04.2023 03:00

Wybuch w Petersburgu. Zamach czy sygnał do czystki

Foto: AFP

– Władze wykorzystają tę historię najprawdopodobniej w swoich politycznych celach, nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Absolutny cynizm to ich klasyczne zachowanie – sądzi przebywający na emigracji rosyjski dziennikarz Iwan Preobrażenski.

W czasie spotkania autorskiego w lokalu Street Food Bar na Wyspie Wasilewskiej w centrum Petersburga zginął Maksim Fomin, znany pod pseudonimem Władlen Tatarski. Formalnie obywatel Ukrainy, do 2014 roku siedział w kolonii karnej w Donbasie za zbrojny napad na bank. Gdy zaczęła się rosyjska interwencja, a ogrodzenia kolonii zostały zniszczone ogniem artylerii, Fomin wydostał się i przyłączył do antyukraińskich bojówek.

Na froncie pozostawał do 2020 roku, a potem założył blog informacyjny. Prawdziwą sławę zyskał we wrześniu ubiegłego roku, gdy w salach Kremla (do których go zaproszono na uroczyste anektowanie przez Rosję części Ukrainy) powiedział: „Wszystkich zwyciężymy, wszystkich zabijemy, wszystkich, kogo trzeba, ograbimy. Będzie tak, jak lubimy. Z Bogiem”. Jego blog zyskał pół miliona entuzjastów.

Czytaj więcej

Rosja oskarża ukraińskie służby i organizację Nawalnego o zamach w Petersburgu

Na niedzielnym spotkaniu jakaś młoda kobieta (którą najwyraźniej znał) wręczyła mu statuetkę z jego podobizną. Po czym siadła obok i wymieniali się żartami. A potem nastąpił wybuch. Tatarski zmarł w szpitalu, ponad 30 osób zostało rannych. Śledczy uważają, że w statuetce był materiał wybuchowy.

Na razie aresztowano niejaką Darię Trepową (oraz jej matkę, ojczyma i siostrę), to ona miała przynieść prezent Tatarskiemu. – Jasnym jest, że to był zamach terrorystyczny. Ale odpowiedzi na pytanie, kto go dokonał, łatwo nie dostaniemy. Rosyjskiemu śledztwu praktycznie nie można ufać – sądzi Preobrażenski.

Śledczy już twierdzą, że za zamachem stał wywiad ukraiński oraz najbardziej pokojowa (ale dla władz najbardziej dokuczliwa) część rosyjskiej opozycji – zwolennicy Aleksieja Nawalnego. Śmierć Tatarskiego może się stać sygnałem do rozprawy z pozostającymi jeszcze w Rosji opozycjonistami. Tym bardziej, że już pojawiły się informacje, iż Trepowa była zatrzymana przez policję rok temu na manifestacji przeciw wojnie.

– FSB samo pewnie usunęło tego propagandystę. Oni zajmują się tym od 2014 roku, wesoło szczując i zabijając się nawzajem, i dzieląc rynki – odpowiedział na oskarżenie współpracownik Nawalnego, Iwan Żdanow.

Tatarski to kolejna osoba z nacjonalistycznego środowiska, która zginęła w zamachu

– Takie kupki g… jak Tatarski to nie jest cel wojskowy. W Petersburgu są o wiele ważniejsze. To jak z Duginą. Dla takich drobnych rybek nikt nie będzie narażał agentury – miał zaś powiedzieć jeden z oficerów wywiadu ukraińskiego.

Tatarski bowiem był kolejną już osobą z nacjonalistycznego środowiska, która zginęła w zamachu. Pierwszą, w sierpniu 2022 roku, była Daria, córka Aleksandra Dugina, ideologa rosyjskich imperialistów. Gdy ona ginęła, niejaki Igor Magnuszew, nacjonalista, publicysta i najemnik, na scenie niedużego koncertu pokazywał ludzką czaszkę, twierdząc, że to ukraińskiego żołnierza, zabitego w Mariupolu. „Nieznani sprawcy” zastrzelili Magnuszewa dwa miesiące temu z bliskiej odległości na rosyjskim posterunku na okupowanych terenach Ukrainy.

Teraz zginął Tatarski, wysadzony w barze należącym do wodza najemników Jewgienija Prigożina. Bar znajduje się w pierzei budynków między hotelem, którego właścicielem jest Prigożin, a jego biurowcem. Sam on twierdzi, że „to jakaś grupa radykałów, raczej niemająca związków z rządem w Kijowie”.

– Władze wykorzystają tę historię najprawdopodobniej w swoich politycznych celach, nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Absolutny cynizm to ich klasyczne zachowanie – sądzi przebywający na emigracji rosyjski dziennikarz Iwan Preobrażenski.

W czasie spotkania autorskiego w lokalu Street Food Bar na Wyspie Wasilewskiej w centrum Petersburga zginął Maksim Fomin, znany pod pseudonimem Władlen Tatarski. Formalnie obywatel Ukrainy, do 2014 roku siedział w kolonii karnej w Donbasie za zbrojny napad na bank. Gdy zaczęła się rosyjska interwencja, a ogrodzenia kolonii zostały zniszczone ogniem artylerii, Fomin wydostał się i przyłączył do antyukraińskich bojówek.

Pozostało 83% artykułu
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Obiekt w Polsce na liście "priorytetowych celów” Rosji. "Wzrost ryzyka"