- Minister Henryk Kowalczyk zostawił rolników samych, szedł w zaparte. Tak naprawdę można dziś powiedzieć głośno, że zdradził, oszukał. Jeszcze w styczniu mówił, że zboże ukraińskie nie stanowi w Polsce takiego problemu, o jakim się mówi. I co się okazało? Okazało się, że było to nieprawdą. On miał informacje, że tego zboża przyjeżdża z Ukrainy o wiele za dużo, że ono nie wyjeżdża z kraju, że zalewa nasz rynek. Nie zrobił absolutnie nic. Nawarzyli piwa, które dziś piją rolnicy, a za chwilę będą pić wszyscy konsumenci - przekonywał Kołodziejczak.
Kołodziejczak oskarżył też polskiego komisarza ds. rolnictwa w UE, Janusza Wojciechowskiego o to, że "nie stoi po stronie polskich rolników". - To współtwórca przepisów "Zielonego ładu", Fit for 55, które wykończa produkcję rolniczą w Polsce, ale też przemysł. Za chwilę na podstawie tych przepisów będziemy składać sprawozdanie klimatyczne i inne, podatek od tego, czym palimy w domu, nie tylko rolnicy - wyliczał.
A na co liczy Kołodziejczak w związku z okrągłym stołem ws. ukraińskiego zboża w Polsce, organizowanym przez ministra rolnictwa?
- Dziś przed nami jedno wielkie zadanie: co zrobić, aby tę sytuację rozwiązać. Ja nie mam ochoty rozmawiać z ministrem Kowalczykiem. Na co liczymy? Trzeba jak najszybciej wyłączyć ukraińskie zboże z obrotu w Polsce. Jeśli ono będzie wjeżdżało do Polski ma już być awizowane, ma mieć adres za granicą. To jest też istotne, aby te stosunki polsko-ukraińskie przetrwały w miarę normalne - stwierdził.
Czytaj więcej
Ministerstwo Rolnictwa liczy, że okrągły stół w sprawie ukraińskiego zboża zażegna spór rolników z rządem. Wieś ma jednak więcej pretensji i nowych sojuszników.