Przed budynkiem gruzińskiego parlamentu we wtorek zerwano flagę Unii Europejskiej. I to nie była jedyna flaga UE spalona przez działaczy radykalnego ugrupowania Alt-Info, którzy wraz z aktywistami Ruchu Konserwatywnego protestowali tego dnia w Tbilisi. Skandowano antyunijne i homofobiczne hasła, ale nie tylko.
Protestujący opowiadali się przeciwko „agentom”, którzy jakoby chcą „wciągnąć Gruzję do wojny”. Domagali się też przeprowadzenia referendum w sprawie wycofanej z parlamentu ustawy dotyczącej „rejestracji agentów zagranicznych”. Zakładała, że m.in. wspierane z zagranicy NGO byłyby wpisywane na listę „agentów zagranicznych” i musiałyby się rozliczać z dochodów. Zbieżność nazwy gruzińskiego projektu ustawy z przyjętą kilka lat temu w Rosji wywołała masowe protesty w Tbilisi i starcia z policją. I jeszcze bardziej pogorszyły się relacje z Ukrainą. Bo protestujących w Tbilisi poparł prezydent Wołodymyr Zełenski i wielu innych ważnych ukraińskich polityków.
– Jeśli człowiek będący w stanie wojny znajduje czas, by komentować destrukcyjną akcję, w której uczestniczy kilka tysięcy osób w Gruzji, to świadczy o tym, że ten człowiek jest zaangażowany i chce, by tu coś się zmieniło – komentował w lokalnych mediach szef gruzińskiego rządu Irakli Garibaszwili. – Wyszedł Kliczko, wyszedł Fejgin, wyszli jacyś nieznani ludzie, ukraińscy politycy, Arachamia i jacyś brudni nieudacznicy – grzmiał, mówiąc o tych, którzy zdalnie popierali protesty. Apelował do ukraińskich polityków, by najpierw „zatroszczyli się o własny kraj”. Gruziński premier udzielił obszernego wywiadu Imedinews, w którym stwierdził, że politycy ukraińscy próbują „otworzyć drugi front” w Gruzji. – Wielu miało iluzje oraz liczyło na to, że rola Gruzji będzie polegała na tym, by dołączyć do wojny – twierdzi.
Czytaj więcej
Pod presją tłumów na ulicach władze gruzińskie wycofują się z kontrowersyjnych planów zmiany prawa.
W odpowiedzi na to ukraiński MSZ w poniedziałek stwierdził, że władze gruzińskie w niewłaściwym miejscu „szukają wroga”. – W ciągu ostatnich kilku dni premier i kierownictwo parlamentu wydali wiele nieprzyjaznych oświadczeń w stosunku do Ukrainy. Prawie dosłownie powtarzając tezy propagandy rosyjskiej – komentował rzecznik ukraińskiego MSZ Oleh Nikolenko i zaprzeczał, że Ukraina jakoby próbuje wciągnąć Gruzję do wojny.