21 lutego 2018 r. zastrzelony został dziennikarz śledczy Ján Kuciak, który pisał o korupcji i mafii. Bohaterami jego tekstów byli politycy, w tym rządzący od lat premier Robert Fico. Setki tysięcy wstrząśniętych zabójstwem mieszkańców małej Słowacji wyszły na ulice. W 2020 r. do władzy doszły partie – od centroprawicy po mocną prawicę – które jednoczyła niechęć do systemu opisywanego przez Kuciaka. Ich rząd się jednak rozpadał, stracił większość, potem usłyszał wotum nieufności. We wtorek poznaliśmy termin przyspieszonych wyborów – 30 września.
– W pierwszych miesiącach po zabójstwie rozważaliśmy, czy Słowacja może się zmienić na lepsze, teraz już wiemy, że straciła pięć lat na wewnętrzne spory i boje o wartości, które jeszcze bardziej spolaryzowały społeczeństwo – mówi „Rzeczpospolitej” Peter Bárdy, redaktor naczelny portalu Aktuality.sk, w którym pracował Kuciak.
Czytaj więcej
Naszych południowych sąsiadów prawdopodobnie czekają przyśpieszone wybory. Ich faworytem są partie, o których politykach pisywał zabity w 2018 r. dziennikarz Ján Kuciak.
Według ostatnich sondaży faworytami wyborów są dwie partie, na czele jednej (Smeru) stoi Fico, a drugiej Peter Pellegrini – to Hlas (Głos), który powstał w 2020 r. w wyniku rozłamu w Smerze. Obie mają w rozwinięciu nazwy socjaldemokrację. Opowiada się za nimi od 33,5 proc. do 40 proc. Słowaków.
Ludzie opisywani przez Kuciaka mogą wrócić do władzy. – Notowania Ficy idą w górę. Jego retoryka oparta na teoriach spiskowych i dezinformacji trafiła na podatny grunt wśród wyborców antysystemowych, których liczba wzrosła po pandemii koronawirusa, trzech latach chaosu w rządzie i po rozpoczęciu wojny w Ukrainie – tłumaczy Bárdy.