Indie: Kolonializm czy cenzura

W chwili, gdy premier Narendra Modi myśli o trzeciej kadencji, BBC stawia niewygodne pytania o jego przeszłość.

Publikacja: 26.01.2023 03:00

Premier Modi dekorowany girlandą kwiatów podczas wiecu w Bombaju

Premier Modi dekorowany girlandą kwiatów podczas wiecu w Bombaju

Foto: Indranil MUKHERJEE / AFP

Dokumentalna produkcja BBC, dotycząca początków kariery premiera Narendry Modiego, wywołała oburzenie w Indiach. Powołując się na wprowadzone dwa lata temu regulacje prawne, zezwalające na „blokowanie informacji w nagłych przypadkach”, rząd zakazał rozpowszechnia w Indiach zarówno filmu w całości, jak i jakichkolwiek fragmentów. Dotyczy to także sieci społecznościowych.

Zdaniem opozycji jest to forma cezury i przypomina, że Indie spadły w ostatnim czasie na 150. miejsce w liczącym 180 krajów rankingu Reporterów bez Granic.

Czytaj więcej

Premier Modi odwołuje doroczny szczyt Indie - Rosja

Owe nagłe przypadki, na które powołuje się rząd, odnoszą się do pierwszej części dokumentu „The Modi Question”, gdzie mowa jest o początkach działalności obecnego premiera w Indyjskiej Partii Ludowej (Bharatiya Janata Party – BJP), ugrupowaniu o wyraźnym rysie nacjonalistycznym i religijnym, wspieranym przez większość hinduską.

Chodzi przede wszystkim o rolę, jaką odegrał Modi w 2002 roku w czasie zamieszek religijnych w stanie Gudżarat. Po podpaleniu pociągu przewożącego hinduskich pielgrzymów i śmierci 59 osób wybuchły krwawe starcia pomiędzy ludnością hinduską i muzułmańską. Zginęło w nich ponad 1000 osób, głównie muzułmanów. Modi był wtedy premierem stanu i według raportu brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (przedstawionego przez BBC) był „bezpośrednio odpowiedzialny” za „klimat bezkarności”, który umożliwił masowe stosowanie przemocy.

Konfliktów coraz mniej

Masakra w Gudżaracie odbiła się głośnym echem w całych Indiach, liczących obecnie niemal 1,4 mld mieszkańców. Napięcia pomiędzy większością hinduską i liczącą 180 milionów mieszkańców społecznością muzułmańską wybuchają raz po raz, przywodząc na myśl niezwykle krwawe wydarzenia z czasów podziału Indii brytyjskich i powstania Pakistanu. Wtedy liczba ofiar starć muzułmańsko-hinduskich przekroczyła milion osób i pamięć o tych wydarzeniach jest w Indiach do tej pory żywa. Od chwili swego powstania Pakistan stał się największym wrogiem kraju.

Jednak od wydarzeń w Gudżaracie nie było już w Indiach zamieszek na wielką skalę. W sumie krwawych konfliktów jest coraz mniej. Umiejscawianie w chwili obecnej premiera Modiego w kontekście konfliktu muzułmańsko-hinduskiego przyjęto w Delhi jako afront i prowokację. Tym bardziej że Narendra Modi został już kilka lat temu zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności za zamieszki w Gudżaracie przez Sąd Najwyższy. Zdaniem indyjskiego MSZ dokument BBC jest materiałem propagandowym odzwierciedlającym kolonialny sposób myślenia w Londynie. Dokument skrytykowało także kilkuset indyjskich sędziów i znanych osobistości, uznając, że jego celem jest wskrzeszenie napięć hindusko-muzułmańskich.

– Ciężko zrozumieć, dlaczego BBC sięga po tego rodzaju materiały w chwili, gdy sprawa Gudżaratu jest definitywnie zamknięta. Trudno przypuszczać, że jest to swego rodzaju ingerencja w kampanię wyborczą, która jeszcze się nie rozpoczęła i tego rodzaju rzeczy nie są w stanie zmienić obecnego układu sił politycznych – mówi „Rzeczpospolitej” Pranay Sharma z anglojęzycznego magazynu „Outlook”.

Wybory parlamentarne odbędą się wiosną przyszłego roku. Sądząc po sondażach, przewaga BJP nad głównym przeciwnikiem – Indyjskim Kongresem Narodowym (INC), jest duża. W dodatku premier Modi cieszy się obecnie 60-proc. poparciem, dwa razy większym niż Rahul Gandhi, wnuk zamordowanej premier Indiry Gandhi. Rahul jest obecnie jednym z czołowych polityków Kongresu.

Ojciec nowych Indii

W okresie poprzedzającym pierwszą elekcję w 2014 roku Modi unikał hinduskiego nacjonalizmu swojej partii, przedstawiając się jako reformator gospodarczy i biegły administrator. Podobnie było pięć lat później. Uporał się z epidemią Covid-19 i zdołał opanować wielkie protesty rolnicze. Unika krytycznych pytań, co przychodzi mu z łatwością, gdyż nie uczestniczył w ani jednej konferencji prasowej. Lubi być przedstawiany jako skromny sprzedawca herbaty na stacji kolejowej, pochodzący z biednej rodziny, który zawdzięcza karierę własnej pracy i wytrwałości. Po objęciu urzędu wizerunek Modiego uzupełniono o obraz niestrudzonego i bezinteresownego przywódcy, który pracuje 18 godzin dziennie i nie wziął ani jednego dnia urlopu od dwu dekad. Premier nie sprzeciwia się, gdy jego zwolennicy nazywają go „ojcem nowych Indii”, porównując z Mahatmą Gandhim, niekwestionowanym ojcem narodu.

Zapowiada, że w najbliższym ćwierćwieczu Indie staną się krajem rozwiniętym gospodarczo. Także dzięki zwiększeniu współpracy z Zachodem, czemu sprzyja rozluźnienie więzi politycznych z Rosją jako konsekwencja wojny w Ukrainie. Indie nie mogą już liczyć na dostawy rosyjskiej broni i szukają innych partnerów. Rosja stawia obecnie na Chiny będące największym rywalem Indii, co zwiększa dystans z Delhi do Moskwy.

Dokumentalna produkcja BBC, dotycząca początków kariery premiera Narendry Modiego, wywołała oburzenie w Indiach. Powołując się na wprowadzone dwa lata temu regulacje prawne, zezwalające na „blokowanie informacji w nagłych przypadkach”, rząd zakazał rozpowszechnia w Indiach zarówno filmu w całości, jak i jakichkolwiek fragmentów. Dotyczy to także sieci społecznościowych.

Zdaniem opozycji jest to forma cezury i przypomina, że Indie spadły w ostatnim czasie na 150. miejsce w liczącym 180 krajów rankingu Reporterów bez Granic.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?