Prezydent zapowiedział między innymi, że nie zgodzi się na żadną ustawę, która naruszy konstytucję i prerogatywy prezydenta dotyczące nominowania sędziów. – Przyjmuję z pokorą to stanowisko pana prezydenta – mówił później minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk. Ale ostatecznie zapadła decyzja, by kalendarz prac nie był tak szybki, jak w pierwotnym planie. Nawet w klubie PiS przyjęto rozwój wypadków z zaskoczeniem. Większość naszych rozmówców była jeszcze w czwartek przekonana, że prace nad projektem będą toczyć się zgodnie z pierwotnym planem. I że ustawa ostatecznie przez Sejm przejdzie, mimo że w czwartek zdecydowany sprzeciw wobec tego projektu zapowiedział Zbigniew Ziobro. – Solidarna Polska nie mogła i nie zaakceptuje projektu pisanego w uzgodnieniu z Brukselą, który dokonuje zasadniczych zmian w obszarze polskiego sądownictwa – mówił w czwartek Ziobro. To nie było zaskoczenie, ale w czwartek nad ustawą zawisła groźba weta prezydenta.
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, przywołują przykład ustawy przesuwającej termin wyborów samorządowych. – Pomimo zgrzytu na wstępie, po konsultacjach prezydent zgodził się na ustawę. Tak będzie i tym razem – mówi nam jeden z rozmówców z PiS, który zapewniał jednocześnie, że nie ma mowy o poważnym konflikcie z prezydentem na tle zaproponowanych w tym tygodniu rozwiązań. Politycy PiS podkreślają też, że nie ma mowy o tym, by Sejm już do projektu w tym kształcie w ogóle nie wrócił.
Opozycja zapewnia o jedności
Jeszcze przed zaskakującą decyzją o odsunięciu prac nad projektem ustawy politycy opozycji, z którymi rozmawialiśmy w kuluarach Sejmu, zapewniali, że wspólne decyzje czterech sejmowych partii (PO, PSL, Lewica, Polska 2050) zapadną na początku przyszłego tygodnia. Sejmowe partie szykowały swoje poprawki, które miały ulepszyć ustawę. Poprawki były omawiane wspólnie, co miało pokazać jedność wszystkich opozycyjnych sił. O żadnych zmianach w ustawie – o czym pisała już „Rzeczpospolita” – nie chciało słyszeć PiS. Tak było, przynajmniej zanim prezydent zasygnalizował, że nie podoba mu się sposób prac nad projektem.
Teraz politycy opozycji będą szykować nie tylko poprawki, ale też swoją strategię przed kolejnym starciem. Podstawowa kalkulacja dotycząca ustawy bardzo się jednak nie zmieniła. PiS liczy na to, że partie opozycyjne przynajmniej w kluczowych głosowaniach w styczniu nie będą przeciwko, a co najmniej wstrzymają się od głosu. To w teorii otwiera drogę do przyjęcia projektu wyłącznie głosami PiS, bez SP.
W czwartek Ziobro wezwał premiera do tego, by spotkał się z grupą polityków Solidarnej Polski w Sejmie i wskazał, jakie jest wyjście z sytuacji. To było jeszcze przed ogłoszeniem, że prac w Sejmie nad tym pomysłem nie będzie aż do stycznia.
Można się spodziewać, że kolejne kilkanaście dni to nie tylko manewry w koalicji rządzącej, ale też intensywne działania w ramach opozycji. A prace nad ustawą w nowym roku będą jednocześnie początkiem nowej fazy kampanii – na dziesięć miesięcy przed wyborami parlamentarnymi.