Decyzja została podjęta jednogłośnie. Werdykt Sądu Najwyższego oznacza, że mimo żądań ze strony Szkockiej Partii Narodowej (SNP), która domaga się rozpisania kolejnego referendum w sprawie niepodległości Szkocji, decyzja w tej sprawie będzie musiała być zaakceptowana przez władze w Westminsterze. Były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson sprzeciwiał się referendum mówiąc, że takie głosowanie to wydarzenie, które zdarza się raz na pokolenie.
Pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon postulowała, by drugie referendum, nazywane IndyRef2, odbyło się w październiku 2023 r. Zapowiedziała, że potraktuje następne wybory parlamentarne jako nieformalne referendum, jeśli sąd orzeknie przeciwko jej planowi.
Czytaj więcej
Najnowszy sondaż Savanta ComRes dla "The Scotsman" wskazuje, że gdyby referendum ws. niepodległości Szkocji odbyło się obecnie, zwolenników i przeciwników oderwania Szkocji od Wielkiej Brytanii byłoby mniej więcej po tyle samo.
Referendum niepodległościowe w Szkocji odbyło się w 2014 roku. Za pozostaniem Szkocji w Wielkiej Brytanii opowiedziało się 55,3 proc. głosujących, 44,7 proc. było za niepodległością. Frekwencja wyniosła 84,59 proc.
SNP uważa, że ma mandat do przeprowadzenia kolejnego głosowania, ponieważ większość posłów w szkockim parlamencie opowiada się za niepodległością. Zdaniem partii Sturgeon, argumentem za drugim referendum jest zmiana sytuacji spowodowana brexitem.