Borys Budka zapytany został w Radiu ZET, czy Donald Tusk, domagając się komisji śledczej, „nie nadepnął na grabie”. - Pokazał, że sprawa musi być wyjaśniona. On nie patrzy w kategoriach tego, czy coś się opłaca, czy nie, tylko z elementarnego poczucia odpowiedzialności za państwo - powiedział.
Zdaniem Borysa Budki „w interesie państwa jest, by wyjaśnić, dlaczego nagle polski rząd od 2016 roku odchodzi od odnawialnych źródeł energii, rozpoczyna masowy import węgla ze wschodu, dlaczego uzależnia polskie elektrownie od rosyjskiego węgla”. - Opinia publiczna powinna poznać cały materiał z tzw. afery taśmowej, choć to tak naprawdę wygląda na aferę węglową czy energetyczną. Co ze słynnymi zeznaniami kelnerów, które mówiły o rozmowach Mateusza Morawieckiego? - powiedział polityk w Radiu Zet. Szef klubu Koalicji Obywatelskiej jest zdania, że „dziś najbardziej komisji śledczej obawiają się ludzie PiS, bo wyszłaby prawda, kto zlecał podsłuchy i kto skorzystał na tym politycznie”. Zapytany o to, czy PO poprze wniosek PiS o komisję weryfikacyjną ds. podsłuchów, polityk tej partii powiedział: „Nie mówimy nie”. - Tylko mówimy: panie Kaczyński, jak ma pan inny pomysł na komisję śledczą, to karty na stół - dodał i zaznaczył, że jak na razie, Jarosław Kaczyński „robi sobie atrapę państwa i zamiast organów konstytucyjnych wymyśla różne rady, np. rada, która będzie nadzorować strategiczne spółki”. - No, na Boga! Chodzi o to, by przyspawać ludzi PiS do stołków w spółkach Skarbu Państwa - ocenił.
Czytaj więcej
Szef klubu KO Borys Budka złożył w Sejmie wniosek o wprowadzenie do porządku obrad projektu w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania "afery szpiegowskiej" i wpływu rosyjskich służb na politykę energetyczną w Polsce.
Jak uważa poseł PO, prezes PiS chce uciec od komisji śledczej. - Trzeba zbadać wątek, którego prokuratura przez 5 lat nie dotknęła, czyli wpływu rosyjskich służb na politykę energetyczną rządu i wpływ na ewentualne zmiany polityczne - powiedział Budka. Zapytany o to, dlaczego PO tego nie zrobiła w latach 2014-2015, polityk stwierdził, że „wtedy była niezależna prokuratura, a nie prokuratura Ziobry, zeznania pojawiły się później”. - Była prokuratura, która wówczas zajmowała się sprawą. Trudno powoływać komisję śledczą na samym początku, kiedy organy państwa mają coś sprawdzić - stwierdził polityk.