Tomasz Lis był redaktorem naczelnym „Newsweeka” od 2012 r. Nieoczekiwanie pożegnał się z tą funkcją 24 maja. Decyzja miała być podjęta wspólnie przez Lisa i wydawcę tygodnia Ringier Axel Springer Polska (RASP). Szczegółów nie podano, co uruchomiło lawinę spekulacji, które głównie dotyczyły rzekomego mobbingu wobec podwładnych. Z tego powodu 29 czerwca do siedziby wydawcy weszła kontrola z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie, która zakończyła się podpisaniem protokołu. Jednak jego najciekawszych elementów nie poznamy, bo zostały utajnione.
Gumkowanie treści
Tak wynika z treści protokołu, który „Rzeczpospolita” uzyskała z okręgowego inspektoratu w trybie dostępu do informacji publicznej. Na wniosek RASP tajemnicą przedsiębiorstwa objęto trzy rozdziały, z czego jeden okazał się tak newralgiczny, że nawet nie podano jego tytułu. Pozostałe to: „Zgłoszone przez pracowników zachowania skutkujące wszczęciem postępowań antymobbingowych dotyczące redakcji Newsweeka z lat 2018–2022” oraz „Ankiety dotyczące badania atmosfery w pracy”. Dodatkowo tajemnicą objęto trzy załączniki: „Dokumentacja dotycząca zgłoszonych oficjalnie przypadków mobbingu w redakcji Newsweeka w okresie 2018–2022 r.”, „Opracowanie wyników badania atmosfery pracy z dnia 20 lipca 2022 r.” oraz załącznik z korespondencją do zarządu RASP – czego ona dotyczy, nie wiadomo, bo częściowo utajniono tytuł.
Czytaj więcej
„Kontrola potwierdziła prawidłowe działanie procesów i procedur obowiązujących w firmie” - czytamy w e-mailu, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, dotyczącym kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Wiadomość została wysłana do pracowników Ringier Axel Springer.
Sprzeczne sygnały
Objęcie tych elementów, na wniosek RASP, tajemnicą znacznie utrudnia ustalenie, co działo się w „Newsweeku” pod kierownictwem Lisa, a w tej sprawie płynęły sprzeczne sygnały. Np. pod koniec czerwca Wirtualna Polska opublikowała artykuł z opisami m.in. seksistowskich zachowań Lisa podczas redakcyjnych kolegiów. Tekst miał być oparty na „rozmowach z kilkudziesięcioma osobami”, spośród których „wszystkie co do jednej potwierdzały różnego rodzaju zachowania Tomasza Lisa mogące mieć cechy mobbingu”. Jednak z drugiej strony „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł jednego z byłych podwładnych zwolnionego naczelnego, który napisał, że „Tomasz Lis nigdy nie zachowywał się jak mobber”.
Formalnie kontrola w RASP nie dotyczyła zachowania Lisa, lecz procedur antymobbingowych w formie. Jednak w jej ramach przeprowadzono też wspomnianą ankietę dotyczącą atmosfery w redakcji. Już w sierpniu „Rz” pisała, że nie potwierdziła ona zarzutów o mobbing. Informowaliśmy, że zaproszono do niej 30 pracowników, 22 osoby odmówiły udziału, sześć nie zgłosiło zastrzeżeń do naczelnego, zaś zrobiły to tylko dwie. Protokół z kontroli potwierdza, że w badaniu była niska frekwencja.