Z wstępnych szacunków GUS wynika, że w sierpniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 16,1 proc. rok do roku, co jest najwyższym wzrostem od marca 1997 r. Szacunki GUS są dużą niespodzianką, bo ekonomiści powszechnie oczekiwali, że spadek cen paliw ustabilizuje inflację na lipcowym poziomie 15,6 proc. a nawet nieco ją obniży. Niektórzy ekonomiści uważają, że inflacja może osiągnąć poziom 20 proc.
Czytaj więcej
Spowolnienie wzrostu gospodarczego w II kwartale było łagodniejsze, niż wskazywały wstępne dane. Nieuchronnie się jednak pogłębi, do czego przyczyni się dalszy wzrost inflacji.
W czwartek firma S&P podała, że w sierpniu PMI (wskaźnik aktywności finansowej) w Polsce zmalał do najniższego od maja 2020 r. poziomu 40,9 pkt, z 42,1 pkt w lipcu. Pomijając okres pandemii Covid-19, niżej wskaźnik ten był w przeszłości tylko raz: na przełomie lat 2008 i 2009, w czasie globalnego kryzysu finansowego. Łącznie od 1998 r. PMI niżej niż obecnie był przez zaledwie sześć miesięcy.
Powodem do niepokoju są rosnące ceny surowców energetycznych - deficyty węglu i gazu, spowodowane wstrzymaniem dostaw tych surowców do Polski z Rosji.
Deficyt gazu spowodował już krótkotrwały kryzys w polskiej branży spożywczej, która nagle musiała się zmierzyć z deficytem dwutlenku węgla, który jest ubocznym produktem w czasie wytwarzania nawozów azotowych, do których produkcji jest z kolei potrzebny gaz. Producenci nawozów sztucznych w Polsce wstrzymali ich produkcję w związku z wysokimi cenami gazu, ale ostatecznie należąca do Orlenu firma po kilku dniach od wstrzymania produkcji nawozów i CO2 postanowiła ją wznowić.