Protesty, do których doszło w poniedziałek, przerodziły się w zamieszki i wymianę ognia po tym, jak lider radykalnego religijnie szyickiego Ruchu Sadrystowskiego Muktada as-Sadr poinformował, że odchodzi z polityki. Swoją rezygnację ogłosił po tym, jak ajatollah Kadhim al-Haerieg przeszedł na emeryturę i zaapelował do swoich zwolenników, aby wspierali najwyższego przywódcę duchowo-politycznego Iranu, ajatollaha Alego Chameneia.
Czytaj więcej
Kilkanaście rakiet wystrzelonych spoza terytorium Iraku spadło na Irbil, stolicę Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego w Iraku w nocy z soboty na niedzielę. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał.
Zwolennicy As-Sadra przypuścili po jego decyzji szturm na dzielnicę rządową w Bagdadzie i próbowali dostać się między innymi do Pałacu Republikańskiego - podaje BBC. Starli się tam oni ze zwolennikami irackich proirańskich ugrupowań szyickich. Iran stara się bowiem zwiększać swoje wpływy w Iraku, gdzie szyici stanowią większość, ale nie wszyscy chcą się mu poddać.
Wcześniej ogłoszono, że od 19.00 czasu lokalnego będzie obowiązywać godzina policyjna. Nie pomogło to jednak, przez co musiały interweniować służby. W wyniku wymiany ognia oraz ulicznych walk zginęło co najmniej 20 osób, a ponad 350 zostało rannych.
Większość walk koncentrowała się wokół Zielonej Strefy miasta, w której mieszczą się budynki rządowe i zagraniczne ambasady. W wyniku starć pracownicy ambasady holenderskiej zostali zmuszeni do przeniesienia się do niemieckich dyplomatów. Zdecydowano też o przerwaniu trwającego posiedzenia rządu i ewakuacji premiera Mustafy al-Kadhimiego.