Plotki o możliwej zmianie premiera odżyły po tym, jak w czerwcu Jarosław Kaczyński zrezygnował z zasiadania w Radzie Ministrów i zachwalał Mariusza Błaszczaka, swojego następcę na stanowisku wicepremiera, a od 2018 roku ministra obrony narodowej. - Minister Błaszczak z całą pewnością zastąpi mnie znakomicie i sądzę też - chociaż to nie jest jeszcze ten moment, w którym mogę to publicznie ogłaszać - że zastąpi mnie pod każdym względem, także - myślę - jeżeli chodzi o wszystkie funkcje - oświadczył prezes PiS.
Szybko pojawiły się doniesienia o mającej „knuć” grupie polityków Prawa i Sprawiedliwości, skupionych wokół wicepremiera Jacka Sasina. Pogłoski te dementował w niedawnej rozmowie z „Polską Times” prezes PiS. Jarosław Kaczyński zauważył, że w spotkaniach doradców, które odbywają się z jego inicjatywy, zawsze uczestniczy premier, a że spotykają się „inne grupy”? O tych spotkaniach prezes ma wiedzieć „z góry”. - W samym fakcie spotykania nie ma nic złego. Jeżeli byłyby knute jakieś spiski, to rzeczywiście byłoby źle - mówił Kaczyński, dodając, że gdyby jakaś grupa miała na celu dymisję premiera, musiałaby brać pod uwagę kolejną - dymisję samego prezesa PiS.
Nowy sondaż, przeprowadzony przez IBRiS dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że gdyby do zmiany premiera jednak doszło, to sam Jarosław Kaczyński jest najczęściej typowany na to stanowisko.
Większość naszych rozmówców z PiS jest przekonanych, że temat „zmiany premiera” pozostanie aż do wyborów kwestią medialną – mimo że jeszcze raz czy dwa przed rozpoczęciem finalnej części kampanii przeciwnicy Morawieckiego mogą spróbować ten temat podnieść w rozmowach z Kaczyńskim.