Czy leci z nami premier?

Mateusz Morawiecki miał być twarzą przedwyborczej kampanii PiS, a staje się twarzą porażek władzy.

Publikacja: 27.07.2022 03:00

Mateusz Morawiecki nie jest lubiany w PiS, ale ma poparcie prezesa

Mateusz Morawiecki nie jest lubiany w PiS, ale ma poparcie prezesa

Foto: PAP, Marcin Gadomski

Szef rządu okazał się „premierem polskiej biedy” – tak uznali uczestnicy sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla „Rzeczpospolitej”. A przecież Polska jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu inflacyjnego, drożyzna dopiero się rozkręca, wakacje kredytowe nie rozwiążą problemów rosnących rat kredytobiorców, a społeczeństwo wciąż jest przed skutkami kryzysu energetycznego, za które zapłaci najbardziej jesienią i zimą. To ledwie wierzchołek góry lodowej kłopotów szefa rządu.

Pozycja kciuka prezesa

Premier został wysunięty na czoło walki PiS o reelekcję i cieszy się bezwzględnym zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego. – Mateusz Morawiecki zostaje na stanowisku premiera. Jeżeli wygramy, to sądzę, że rzadko się zdarza, żeby ktoś zwycięskiego premiera zmieniał – powiedział szef PiS w rozmowie z „Polska The Times”.

Kaczyński przyznał między słowami, że zdaje sobie sprawę z funkcjonowania w rządzie i PiS „grupy spiskowców” przeciwko premierowi i wstawił się za szefem rządu, który jeśli miałby zostać odwołany, to razem z Kaczyńskim jako szefem partii.

Z fanaberią prezesa partia się pogodziła, ale nikt nie chce się godzić z tym, że Kaczyński zrobił z Morawieckiego twarz kampanii PiS.

Nie jest tajemnicą, że Morawiecki nie jest lubiany w PiS. Jacek Sasin walczy z nim o wpływy w spółkach Skarbu Państwa i kompetencje w rządzie. Mateusz Błaszczak ma ambicje premierowskie, podobnie jak Elżbieta Witek. Dotychczasowy ulubieniec prezesa Joachim Brudziński liczy na to, że w przyszłości obejmie schedę po Kaczyńskim. Z kolei Beata Szydło nie wybaczyła Morawieckiemu, że ją zastąpił. A koalicjant PiS Solidarna Polska wprost szachuje szefa rządu.

Premier Morawiecki jest kaprysem Kaczyńskiego, co ten sam potwierdził w wywiadzie mówiąc, że jest szefem rządu z jego nadania. Z fanaberią prezesa partia się pogodziła, ale nikt nie chce się godzić z tym, że Kaczyński zrobił z Morawieckiego twarz kampanii PiS. W partii jest niezadowolenie z tego, jak szef rządu radzi sobie z kolejnymi kryzysami, i obawa, że premier prowadzi PiS w przepaść. W PiS nie wierzą, że twarz porażek rządu może być twórcą wyborczego sukcesu partii.

Ciężka polityczna zima

Ostatnie dni pokazują, że premier okazuje się słabym ogniwem. Nie zabezpieczył polskich dostaw węgla, mimo że minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w lutym na piśmie ostrzegała przed brakami. W trakcie kryzysu węglowego szef rządu w wyniku politycznych gierek odwołuje kompetentnego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego. A na dodatek obwinia Unię Europejską o kryzys węglowy, choć jako pierwszy i najgłośniej wnioskował za embargiem na węgiel z Rosji. Rząd proponuje Polakom pieniądze na węgiel, którego nie można kupić. Służby dosłownie pozwoliły zniknąć handlarzowi bronią od respiratorów. Afera mailowa szefa Kancelarii Premiera ma swój ciąg dalszy i pokazuje, że rządzący próbowali wpływać nawet na wyniki sondaży. A kasy z Krajowego Planu Odbudowy jak nie było, tak nie ma.

Spychologia – to strategia polityczna premiera Morawieckiego.

To tylko część „zasług” twarzy kampanii wyborczej PiS. Jeśli dodać do tego, że na pomoc premierowi objeżdżającemu Polskę z wizytami gospodarczymi ruszył Jarosław Kaczyński, który opowiada nieprawdę o sukcesach w Pcimiu Daniela Obajtka, twierdzi, że hasło „Polacy, nic się nie stało” wymyśliła opozycja, a młodzież atakuje za „bycie pod wpływem smartfonów”, to frustracja w partii rządzącej jest uzasadniona. Tym bardziej że PiS czeka ciężka polityczna zima. A inflacja i kryzys energetyczny sprawią, że rząd będzie musiał się borykać z jeszcze większymi problemami w roku wyborczym 2023.

Lenistwo opozycji

Spychologia – to strategia polityczna premiera Morawieckiego. PiS rządzi siedem lat, a za wszystkie niepowodzenia obwinia Donalda Tuska, Brukselę, Putina i opozycję. Dla twardego elektoratu PiS ta narracja jest akceptowalna, ale PiS nie wygra kolejnych wyborów tylko dzięki swoim wyborcom. Po ośmiu latach rządów PO-PSL Polacy mieli dosyć rządów Tuska i premier Ewy Kopacz. Straszenie PiS-em nie pomogło Platformie w utrzymaniu władzy. Mimo wszystko PiS wchodzi w buty PO i straszy konkurencją, samemu nie potrafiąc już zaproponować nic konstruktywnego. Kolejne programy socjalne tylko pogłębią inflację. Wręczanie pieniędzy tym, którzy muszą kupić węgiel, którego nie ma, dzieli społeczeństwo. Wiadomo, że większość tych, którzy dostaną po 3 tys. zł na węgiel, nie da rady kupić luksusowego surowca i wyda pieniądze na coś innego. A dwie trzecie społeczeństwa zostało bez wsparcia rządu. Ci, którzy grzeją gazem, będą musieli sami ponosić koszty drożyzny.

Prezes i premier jeżdżą po Polsce i starają się wywołać tematy zastępcze, podobnie jak media sprzyjające władzy. Jednak nie da się ukryć, że premier nie ma sukcesów, co wkrótce będzie odczuwalne również dla PiS. Jeśli w roku wyborczym rząd pójdzie na wojnę z UE, której Polacy są w większości zwolennikami, i Polska nie dostanie pieniędzy z Brukseli, to partia Kaczyńskiego będzie mogła się pakować. Otwarcie kolejnych frontów, kiedy wychodzą nowe afery rządu, a Polacy zmagają się z problemami finansowymi, pogrąży władzę. PiS może uratować tylko opozycja.

Jeśli osiądzie na laurach uradowana jednym czy drugim sondażem, zacznie się zwalczać, zamknie się w bańce swoich zwolenników, poczuje moralne zwycięstwo jeszcze przed startem, a jej wyborcy poparcie pomylą z agresją wobec władzy, to Morawiecki może zacierać ręce. PiS ma więcej do stracenia niż opozycja do zyskania.

W najbliższych miesiącach rządzący powiedzą i zrobią wszystko, żeby utrzymać się przy władzy. Im zacieklejsza i brudniejsza będzie kampania wyborcza, tym więcej potencjalnych wyborców może zrazić, ale nie wyborców PiS. Elektorat Kaczyńskiego zawsze mobilizuje się na wybory. A jak Morawiecki nie uciągnie trudów kampanii i utrzyma się jego wizerunek premiera polskiej biedy, to zawsze Kaczyński będzie mógł go zmienić tuż przed wyborami na ministra wojny Mariusza Błaszczaka. Po Morawieckim nikt w PiS płakać nie będzie. Ale PiS jeszcze nie przegrało.

Szef rządu okazał się „premierem polskiej biedy” – tak uznali uczestnicy sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla „Rzeczpospolitej”. A przecież Polska jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu inflacyjnego, drożyzna dopiero się rozkręca, wakacje kredytowe nie rozwiążą problemów rosnących rat kredytobiorców, a społeczeństwo wciąż jest przed skutkami kryzysu energetycznego, za które zapłaci najbardziej jesienią i zimą. To ledwie wierzchołek góry lodowej kłopotów szefa rządu.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?