Gra w PiS: zwycięstwo albo budowa „arki”

O co tak naprawdę toczy się dziś spór w PiS? W tej chwili nie tyle nawet o zmianę premiera, ile o strategię na najbliższe wybory.

Publikacja: 14.07.2022 16:48

Gra w PiS: zwycięstwo albo budowa „arki”

Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

To debata, o to w jaki sposób partia Jarosława Kaczyńskiego chce walczyć o zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych - a raczej czy iść po pełną pulę jak w 2015 i 2019 roku, a może bardziej budować swoistą „arkę” - za pomocą powrotu do ostrego języka i stylu sprzed 2015 roku. To tego – jak wynika z informacji „Rz” - dotyczą wewnętrzne spotkania, o których w tych dniach piszą media.

Niektórzy nasi rozmówcy w PiS twierdzą, że politycy stojący w opozycji do Mateusza Morawieckiego, którzy obecnie mają skupiać się wokół wicepremiera Jacka Sasina, obstawiają, że przyszłoroczne wybory będzie bardzo trudno wygrać. Stąd konieczne jest, by partia postawiła na tożsamościowy język i twarde podejście – zbliżone do postawy Zbigniewa Ziobry, zwłaszcza jeśli chodzi o relację z Brukselą – po to, by dać jasny i czytelny przekaz tzw. twardemu elektoratowi.

– To w praktyce założenie, że po 2023 roku PiS będzie w opozycji - twierdzi jeden z naszych informatorów z klubu PiS. Narzędziem do budowy tej „arki” ma być też układ list wyborczych, z których „wyczyszczeni” mieliby być ludzie sytuujący się poza tożsamościowym kierunkiem. Temu służy też budowanie opowieści o Mariuszu Błaszczaku w roli premiera. - Można się zastanawiać, czy Błaszczak – jako szef rządu - byłby w ogóle w stanie zaadresować swoje przesłanie do kogokolwiek spoza rdzennego elektoratu PiS. A ten elektorat od 2015 roku uległ znacznym zmianom – wskazuje inny z naszych rozmówców.

Jak to wygląda w praktyce? Kierunek dyskusji widać najlepiej na przykładzie tzw. kamieni milowych. To Marek Suski (wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, ale też członek utworzonej przez premiera Rady Doradców Politycznych) - używając w praktyce języka Zbigniewa Ziobry - miał na jednym ze spotkań powiedzieć, że zgodę na kamienie milowe mógł wydać tylko „rząd zdrady narodowej”. Przypomniano mu wtedy, że to rząd w którym do niedawna zasiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Czytaj więcej

W PiS przed wyborami rewolucja kadrowa. Kaczyński stawia na młodych

W PiS odnotowano, że natychmiast po ogłoszeniu porozumienia Morawiecki-von der Leyen w sprawie KPO Zbigniew Ziobro rozpoczął budowę opowieści o kamieniach milowych związanych z transportem, energetyką i tak dalej. Jak widać z wypowiedzi np. Marka Suskiego, ta opowieść padła na podatny grunt w samym PiS. Chociaż w praktyce jedyne kamienie milowe, które mają znaczenie dla polskiej polityki w tej chwili dotyczą praworządności.

Premier Morawiecki w swoich wypowiedziach jasno tymczasem mówi o „radykałach” z obydwu stron. Kim są? Nietrudno zbudować obraz tego, o co chodzi premierowi. Z jednej strony to przeciwnicy szefowej KE Ursuli von der Leyen w samej Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim, którzy naciskali i naciskają na odrzucenie porozumienia z Polską. Z drugiej strony chodzi o „radykałów” w polskim rządzie, którzy - tu Morawiecki ma na myśli bezpośrednio Ziobrę - kierują się logiką „ani kroku wstecz” w rozmowach z UE. - Bez unijnych pieniędzy z KPO opozycja zyska dodatkowe argumenty w kampanii. Zradykalizowany PiS z Ziobrą jako osobą nadającą ton może przegrać wybory. Wtedy Ziobro będzie miał otwartą drogę do rzucenia wyzwania w starciu o przywództwo na prawicy. I to sami my na to pozwolimy - kreśli scenariusze jeden z naszych rozmówców, stronnik premiera Morawieckiego.

Co ciekawe, PiS w ostatnich dniach próbuje podbić podziały wewnętrzne w ramach opozycji - a konkretniej w ramach samej PO. O co chodzi? O podziałach i mającej powstać w ramach opozycji nowej nowej partii, mówili niedawno Ryszard Terlecki i Krzysztof Sobolewski. Żaden nie sprecyzował o co dokładnie chodzi, ale z naszych rozmów wynika (podobnie w czwartek pisze „Wprost”), że intencja dotyczy hipotetycznego sojuszu Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołowni, tzw. HiT. - To co mówią nasi politycy wynika z przekonania, że w pewnym momencie wyborcy PO zwątpią w to, że Tusk doprowadzi ich partię do zwycięstwa. I ten moment mogą wykorzystać Trzaskowski i Hołownia - twierdzi jeden z naszych informatorów.

To debata, o to w jaki sposób partia Jarosława Kaczyńskiego chce walczyć o zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych - a raczej czy iść po pełną pulę jak w 2015 i 2019 roku, a może bardziej budować swoistą „arkę” - za pomocą powrotu do ostrego języka i stylu sprzed 2015 roku. To tego – jak wynika z informacji „Rz” - dotyczą wewnętrzne spotkania, o których w tych dniach piszą media.

Niektórzy nasi rozmówcy w PiS twierdzą, że politycy stojący w opozycji do Mateusza Morawieckiego, którzy obecnie mają skupiać się wokół wicepremiera Jacka Sasina, obstawiają, że przyszłoroczne wybory będzie bardzo trudno wygrać. Stąd konieczne jest, by partia postawiła na tożsamościowy język i twarde podejście – zbliżone do postawy Zbigniewa Ziobry, zwłaszcza jeśli chodzi o relację z Brukselą – po to, by dać jasny i czytelny przekaz tzw. twardemu elektoratowi.

Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?