We wtorek uwaga opinii publicznej była skupiona na ustawie wiatrakowej, która liberalizuje prawo w zakresie budowy elektrowni wiatrowych. Ale politycznie istotne było też przyjęte przez Radę Ministrów stanowisko, które wskazuje, że politycy rządu mają w swoich wystąpieniach publicznych wpierać politykę gabinetu, do którego należą. I nie jest dopuszczalne, by ministrowie należący do rządu kwestionowali jego własną politykę.
W stanowisku nie pada wprost nazwa żadnej partii politycznej, ale nasi rozmówcy z PiS jasno zwracają uwagę, że chodzi o ostatnie działania Solidarnej Polski. – Potrzeba wysłania takiego politycznego sygnału była zgłaszana przez wiele osób z rządu, którzy akcentowali, że konferencje prasowe, na których członkowie rządu z Solidarnej Polski krytykują publicznie ustalenia i prace całego gabinetu, rozbijają politykę komunikacyjną i nie tylko – mówi nam rozmówca z klubu PiS.
Stanowisko nie zawiera żadnych wprost wymienionych sankcji
Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że podobne zastrzeżenie płynęły z tak wielu ministerstw tak długo, że w pewnym momencie sygnał w formie wspomnianego wcześniej stanowiska stał się konieczny. Jako przykłady wymieniane są zwłaszcza kwestie energetyczne czy związane z Krajowym Planem Odbudowy. – W pewnym momencie miarka się przebrała – twierdzi inny nasz informator.
W partii Jarosława Kaczyńskiego od dawna rosło też przekonanie, że w trakcie kampanii wyborczej, zwłaszcza tej prowadzonej w tak trudnej sytuacji zewnętrznej, spójność komunikacji rządu będzie jednym z ważnych czynników.