Nieczęsto Amerykanie mają okazję usłyszeć coś takiego o zachowaniu przywódcy USA, i to od 25-letniej pracownicy Białego Domu, której zadaniem była lojalność wobec prezydenta oraz służba krajowi. To drugie wzięło górę, gdy Cassidy Hutchinson, była współpracowniczka Marka Meadowsa, szefa personelu Białego Domu, zeznawała przed kongresową komisją badającą wydarzenia z 6 stycznia 2021 r., gdy tłum zwolenników Trumpa ruszył na Kapitol, by zapobiec zatwierdzeniu wyników wyborów przez połączone izby Kongresu.
Hutchinson przedstawiła szczegółowy opis tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami zachodniego skrzydła Białego Domu 6 stycznia 2021 r. i w dniach poprzedzających atak na Kapitol. Z jej zeznań wynika, że Trump wiedział, że jego zwolennicy byli uzbrojeni, jeszcze przed tym, jak publicznie zwrócił się do nich, zachęcając ich do „walki, ile wlezie”. Nie przejmował się tym, że może dojść do przemocy. – Nie idą tam, żeby mnie skrzywdzić. Usuńcie wykrywacze metalu – Hutchinson przytaczała słowa prezydenta. Opowiadała, jak próbował fizycznie zmusić agenta służb specjalnych do zawiezienia go pod Kapitol, gdzie chciał osobiście poprowadzić rozsierdzony tłum. – Ja [k...] jestem prezydentem. Zawieź mnie na Kapitol – groził funkcjonariuszowi i sięgnął z tylnego siedzenia po kierownicę.
Keczup na ścianie
Hutchinson opowiedziała też o incydencie z grudnia 2020 r., gdy prokurator generalny William Barr oświadczył w wywiadzie dla Associated Press, że „nie widzi oszustw w wyborach prezydenckich”. – Na ścianie była plama keczupu, a pod ścianą leżał roztrzaskany talerz z lunchem – mówiła. Był to jeden z wielu momentów, w których Trump tracił panowanie nad sobą, rzucał talerzami albo zrywał ze stołu obrus z całą zastawą.
Nie pierwsza relacjonowała, że prezydent wyraził aprobatę dla haseł zachęcających do powieszenia wiceprezydenta Mike’a Pence’a i rozważał ułaskawienie ich. – Nie uważał, że dopuścili się czegoś złego. Zły był na Mike’a Pence’a – powiedziała.
W niezbyt pozytywnym świetle przedstawiła też swojego przełożonego – Meadowsa, lojalnego wobec Trumpa szefa personelu Białego Domu, który – jej zdaniem – nie reagował na zachowanie prezydenta ani na to, co się działo pod Kapitolem mimo gorączkowych apeli ze strony prawnika Białego Domu Pata Cipollone. Potwierdziła, że Mark Meadows oraz Rudy Giuliani – osobisty prawnik Trumpa i główny orędownik niepotwierdzonych oskarżeń o sfałszowanych wyborach – starali się o ułaskawienie od potencjalnych kryminalnych zarzutów związanych z 6 stycznia.