Rządowy projekt ustawy o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom, najbardziej znany jako tzw. wakacje kredytowe, został 9 czerwca przegłosowany przez Sejm: za było 445 posłów, siedmiu było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu. Gwarantuje on do ośmiu miesięcy bez spłat rat kredytu, ma być dostępny dla kredytobiorców złotówkowych, a nieruchomość przeznaczona jest na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych. To pomysł samego premiera, który chce ulżyć Polakom po tym, jak NBP podniósł ósmy raz stopy procentowe.
Uzasadnienie do projektu nie pozostawia wątpliwości: przerwa w spłacaniu kredytu „ma przysługiwać każdemu kredytobiorcy, który jest stroną umowy o kredyt hipoteczny w rozumieniu ustawy z dnia 23 marca 2017 r. o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami – ustawa weszła w życie w lipcu 2017 r. (...) Projekt nie wprowadza ograniczenia, że przepisy dotyczące »wakacji kredytowych« mają zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do umów kredytów hipotecznych zawartych nie wcześniej niż 22 lipca 2017 r.”.
Czytaj więcej
Dla konsumentów, firm i budżetu państwa rośnie ryzyko problemów z obsługą zadłużenia.
Tyle tylko, że ustawa tego nie gwarantuje. – Sejm przegłosował ustawę, z której wynika, że z wakacji kredytowych mogą skorzystać tylko kredytobiorcy, którzy zawarli umowy na zakup nieruchomości mieszkaniowych po 22 lipca 2017 r. Nie mogą z niej skorzystać kredytobiorcy kredytów budowlanych, także umów kredytowych zwartych przed tą datą – twierdzi prawnik, który przeanalizował jej zapisy.
Z czego to wynika?