W połowie listopada ubiegłego roku rząd Orbána wprowadził limit cen paliw, a w lutym 2022 r. ustanowił ograniczenia wysokości cen niektórych podstawowych artykułów spożywczych. Rozwiązania te mają przestać obowiązywać w przyszłym miesiącu. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wojna się przeciągnie, a rok 2023 będzie również pełen niepewności i trosk - powiedział premier Węgier w rozmowie z publicznym radiem Kossuth. - Świat będzie cierpiał z powodu wojny i jej ekonomicznych konsekwencji - dodał.
Viktor Orbán ocenił, że gdyby nie ograniczenie ceny paliwa do 480 forintów (5,54 zł) za litr, ceny na rynku sięgałyby 700-900 forintów (8,08 - 10,39 zł). Jak zaznacza agencja Reutera, niedawno zakres obowiązywania regulacji ograniczono do pojazdów zarejestrowanych na Węgrzech, co wywołało konflikt z Unią Europejską. Węgierskie przedsiębiorstwo naftowo-gazownicze MOL w czwartek zaapelowało o stopniowe wycofywanie limitu cen. Prezes grupy, Zsolt Hernádi, ocenił, że stopniowa rezygnacja z zastosowanego rozwiązania byłaby konieczna w celu zapewniania długoterminowego bezpieczeństwa dostaw.
Czytaj więcej
Prezes węgierskiego Jobbiku, Péter Jakab, ogłosił, że rezygnuje ze skutkiem natychmiastowym z funkcji przewodniczącego partii.
- Wszystko zależy od wojny. Jeśli jest wojna, to jest inflacja wojenna - powiedział Orbán. Dodał, że w czasach pokoju można by szybciej zrezygnować z wprowadzonych rozwiązań. - Jeśli jest wojna, nie możemy (zrezygnować - red.) lub możemy to zrobić bardzo powoli - zaznaczył.
Pytany o dyskryminacyjne zdaniem Komisji Europejskiej przepisy dotyczące cen paliw i zapowiedź komisarza Thierry'ego Bretona, że Węgrom grozi postępowanie sądowe, szef węgierskiego rządu oświadczył, że nie ma uniwersalnego rozwiązania tego problemu. - Sytuacja jest wyjątkowa i musimy robić to, czego wymagają takie sytuacje - mówił. - W takich czasach należy odejść od ogólnych regulacji - ocenił.