Mobilizacja PiS, którą Jarosław Kaczyński zapowiedział podczas kongresu partii, i objazd kraju mogą dać PiS kolejne zwycięstwo?
Konwencja PiS to z dużej chmury mały deszcz. Były szumne zapowiedzi, a skończyło się jak zjazd PZPR, czyli dużo formy, mało treści.
Mamy trudną sytuację. Ludziom zaczyna brakować pieniędzy. A ci, którzy mają oszczędności na czarną godzinę, patrzą, jak one topnieją. Z kolei ci, którzy mają raty kredytów, za chwilę nie będą w stanie ich spłacać. Tymczasem partia rządząca zajmuje się umacnianiem władzy. Polacy oczekują, że rząd odpowie na pytanie, które dzisiaj jest zasadne: jak przeżyć do pierwszego?
Spodziewała się pani ogłoszenia zmiany programu 500+ na 700+ i nowych programów socjalnych?
Nie spodziewałam się waloryzacji 500+. Jarosław Kaczyński jeszcze nie wie, kiedy będzie chciał zrobić wybory, i doszedł do wniosku, że za wcześnie na obietnice. Bo gdyby np. nie udało mu się rozwiązać Sejmu po to, żeby przeprowadzić wybory jesienią, to po co ma obiecywać waloryzację teraz? Może zrobić to tuż przed wyborami, bo PiS nie chodzi o to, żeby pomóc ludziom, tylko o to, żeby wygrać wybory.