- Nigdy nie przypisywałem sobie cnoty nieomylności. Już w tamtej kadencji, jako wicepremier, jednoznacznie opowiadałem się za tym, aby Izbę Dyscyplinarną zlikwidować, przynajmniej w obecnym kształcie - mówił Gowin pytany o swoje wcześniejsze poparcie dla powołania Izby Dyscyplinarnej, która obecnie - zgodnie z procedowaną w Sejmie nowelą ustawy o SN autorstwa prezydenta, zostanie zlikwidowana.
- Dobrze, że ten festiwal nieporozumień wokół Izby Dyscyplinarnej się kończy. Izba Dyscyplinarna była przede wszystkim źle umocowana, była czymś w rodzaju sądu w sądzie. I chociażby z tego powodu powinna być - w obecnym kształcie - zlikwidowana. Oczywiście powinno pozostać, w jakiejś formie, sądownictwo dyscyplinarne, tak aby sędziowie, którym przytrafia się, jak w każdym zawodzie, naruszać standardy, jednak ponosili konsekwencje, i by nie - jak zdarzało się w przeszłości - patrzeć na to przez palce - kontynuował Gowin.
Czytaj więcej
PiS sprzeciwił się zamieszczeniu w prezydenckim projekcie dwóch istotnych poprawek Solidarnej Polski, ale nie zagraża to zerwaniu kompromisu, co potwierdza sprawne i zgodne wieczorne głosowanie strony rządowej nad kilkudziesięcioma poprawkami.
Były wicepremier był następnie pytany o wypowiedź Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że 90 proc. spraw rozpatrywanych przez Izbę Dyscyplinarną to sprawy dotyczące kradzieży, gwałtów i jazdy po spożyciu alkoholu.
- Nie wiem skąd pan premier Morawiecki wziął takie statystyki. Ja byłem ministrem sprawiedliwości, w poważnym sporze z środowiskiem sędziowskim, ale równocześnie jestem zaszczycony tym, że mogłem współpracować ze środowiskiem skupiającym ludzi tak dobrze wykształconych i - generalnie rzecz biorąc - o tak wysokich standardach etycznych - odparł były wicepremier.