W środę prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii - Andrzej Duda, Gitanas Nausėda, Egils Levits i Alar Karis - udali się na Ukrainę. Przywódcy osobiście widzieli zniszczenia dokonane przez Rosjan w miejscowościach wokół Kijowa. Później politycy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej.
- Rozmawialiśmy z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, że Łotwa może pomóc w eksporcie zboża z Ukrainy tak, aby transport mógł płynąć przez łotewskie porty - oświadczył prezydent Łotwy Egils Levits. - Po spotkaniu skontaktowaliśmy się z naszymi rządami i poczynimy dalsze kroki, by sprawa zakończyła się powodzeniem - dodał.
Czytaj więcej
- To nie jest wojna, to jest terroryzm. Jeżeli ktoś wysyła samoloty, jeżeli ktoś wysyła żołnierzy, by bombardowali osiedla mieszkaniowe, zabijali cywilów, to nie jest wojna. To jest okrucieństwo, to jest bandytyzm, to jest terroryzm - powiedział w Kijowie prezydent Andrzej Duda.
Łotewski przywódca powiedział także, że prezydenci państw bałtyckich oraz Polski popierają przyznanie Ukrainie statusu państwa kandydującego do Unii Europejskiej i przyjęcie decyzji w tej sprawie w trybie przyspieszonym. Możliwość przyspieszenia procedury zapowiadała wcześniej szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
We wtorek ukraiński wiceminister polityki rolnej i żywności Taras Wysocki ocenił, że podczas tegorocznych wiosennych zasiewów z uwagi na zaminowanie i zniszczenia wojenne nie będzie można wykorzystać pełni areału Ukrainy. Wysocki stwierdził, że nawet jeśli sprawdzi się najczarniejszy scenariusz i Ukraina będzie mogła wykorzystać tylko 70 proc. tradycyjnych terenów siewnych, zbiory z tych rejonów wystarczą na zaspokojenie krajowych potrzeb oraz częściowy eksport. - Niedobory mogą wynosić ok. 30 proc. przeciętnej rocznej produkcji brutto, ale na konsumpcję krajową zużywaliśmy ok. 30-40 proc. całkowitej produkcji zbóż - podkreślił.