Podczas dwugodzinnej rozmowy z Aleksandrem Łukaszenką, czołowy rosyjski propagandysta Władimir Sołowiow doszedł do wniosku, że obecna konfrontacja z Zachodem i sankcje zmuszają Rosję do utworzenia sojuszu państw „z co najmniej 350–450 milionami mieszkańców". Tylko w ten sposób, jak stwierdził, Rosji uda się uniknąć załamania gospodarczego. Białoruski dyktator poparł pomysł, a nawet go rozwinął.
– To będzie związek suwerennych państw, niepodległość jest pojęciem względnym. Jak mogę być niepodległym, jeżeli mam w całości gaz i ropę z Rosji, a teraz jeszcze mając tam rynek zbytu? – rozważał. Mówił o wspólnej przestrzeni obronnej, systemie bezpieczeństwa i nawet wspólnej walucie z Rosją. Przekonywał, że spośród państw postsowieckich związek z Rosją będzie tworzyła nie tylko Białoruś.
Czytaj więcej
Tuż przed manewrami wojskowymi białoruski dyktator ostrzega Europę przed wojną i zapowiada kupno uzbrojenia wartego miliardy dolarów.
– Kazachstan miał dobrą nauczkę (chodzi o niedawną operację OKDB po wybuchu antyrządowych zamieszek – red.), a jeżeli mówimy o perspektywie 15 lat, jestem przekonany, że będzie tam też Ukraina, jeżeli nie popełnimy błędów. A reszta wokół nas gdzie będzie? – rozważał. – Armenia nie ma wyjścia. Myśli pan, że oni są komuś potrzebni? Już przekonali się. Nikol Wowajewicz (chodzi o premiera Nikola Paszyniana – red.) już to zobaczył – mówił. Prognozował, że do „związku" dołączą również Turkmenistan, Uzbekistan i Tadżykistan. Co prawda przyznał, że z tego grona „wypadł Azerbejdżan", który jest „mocno wspierany przez Turcję".
We wtorek do armeńskiego MSZ został wezwany białoruski ambasador. – Jesteśmy przekonani, że celem osobliwej geopolitycznej analizy prezydenta Białorusi jest w pierwszej kolejności własna wewnętrzna agenda i nie ma nic wspólnego z Armenią i jej polityką zagraniczną – komentował rzecznik Wahan Hunanian. Komentatorzy w Erywaniu wskazują, że większość Ormian nie kusi perspektywa odrodzenia Związku Radzieckiego. Ale zwracają też uwagę na to, że obecna konfrontacja Rosji z Ukrainą i Zachodem jest kłopotliwa dla Armenii.