W środę Facebook opublikował oświadczenie, w którym informuje, że proponowane w Australii przepisy to przykład "fundamentalnego braku zrozumienia" relacji między platformami technologicznymi a wydawcami.
W ocenie serwisu tylko w ubiegłym roku wydawcy zarobili w ten sposób około 407 mln dolarów australijskich. Wygenerowano 5,1 mld darmowych odesłań do australijskich wydawców. Firma podkreśliła, że zysk biznesowy z wiadomości jest minimalny. Informacje takie stanowią mniej niż 4 proc. wszystkich przeglądanych treści.
We wtorek ustawa, która ma zmusić gigantów technologicznych do płacenia wydawcom za korzystanie z ich treści, przeszła przez Izbę Reprezentantów. Zdaniem komentatorów w Senacie również zbierze się wystarczająca liczba głosów, by przegłosować projekt.
Nowe przepisy dotknęłyby także firmę Google. Już wcześniej przedstawiciele firmy podczas wysłuchania w Senacie zapowiedzieli, że nowe prawo może spowodować ich wycofanie się z australijskiego rynku.
"Postawiono nas przed trudnym wyborem: próba dostosowania się do prawa, które ignoruje realia, lub zaprzestanie zezwalania na publikowanie treści informacyjnych w naszych serwisach w Australii. Z ciężkim sercem wybieramy to drugie rozwiązanie" - poinformował w środę William Easton, dyrektor oddziału Facebooka w Australii i Nowej Zelandii.