Je akurat można dołączyć do Francji i Niemiec, ale to wszystko. Charakterystyczne, że nie ma tu Hiszpanii, nawet Słowacji. Może jeszcze popiera je Słowenia.
Obecnie partnerem Rosji w negocjacjach są USA. Macron zaproponował bardziej samodzielną rolę dla UE, jakiegoś europejskiego paktu bezpieczeństwa. To może zyskać poparcie innych?
Bez szans. On sam zresztą sobie przeczy. Mówi o dialogu, ale jednocześnie o czerwonych liniach z karty paryskiej, jak suwerenność innych krajów, brak stref wpływów itp., których przecież Rosja nie uszanuje. Z powodu sytuacji wewnętrznej Francja musi być bardziej prorosyjska. Będzie wypełniać swoje zobowiązania, ale nie zaproponuje nic więcej. A Putin wie, że w obecnej sytuacji nie ma po co z Francją rozmawiać.
A czy obecny kryzys może na powrót wzmocnić więzi transatlantyckie?
Albo Ameryka tym pokieruje, albo nikt. I tylko od niej zależy, czy będzie wojna. To USA są głównym arbitrem bezpieczeństwa w Europie. I każdy, kto nie jest Niemcami i Francją, zgodzi się powierzyć swoje bezpieczeństwo na wyłączność Amerykanom. Nawet ze złym prezydentem USA, cokolwiek przyjdzie z Waszyngtonu, będzie lepsze niż to, co mogłoby przyjść z Paryża lub Berlina. Niestety, jednak ten kryzys pokazuje też pęknięcia w Waszyngtonie w sprawie bezpieczeństwa w Europie. Cała ta debata o koncentrowaniu się teraz na Chinach, nawoływanie do polityki odprężenia wobec Rosji i poparcie dla tych pomysłów w Partii Demokratycznej, ale również – co bardziej niepokojące – wśród republikanów, to jest sytuacja bez precedensu. Ci ludzie z RAND (wpływowy amerykański think tank – red.) powtarzają swoje apele o dialog z Rosją od dziesięciu lat, ale byli na marginesie. Teraz są w centrum debaty o Ukrainie. To już nie jest linia Johna McCaina czy Mitta Romneya. Zatem Europejczycy, którzy chcą polegać na Ameryce, a w pełni ich popieram, też są w trudnej sytuacji, biorąc pod uwagę, jak skomplikowana jest tam debata, jak wolno postępuje. Może na krótką metę uda się uratować Ukrainę, ale w długiej perspektywie to przekierowanie uwagi w USA na Chiny i Pacyfik jest dla nas problemem.