W najnowszym sondażu IBRiS, przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej”, zapytaliśmy respondentów o ich ocenę podwyżek cen energii, paliw i innych podstawowych artykułów. Badani wskazują na różne przyczyny cenowego skoku, a ich opinie zależą w dużym stopniu od poglądów politycznych.
W pytaniu „kto odpowiada za wzrost cen energii i gazu?” badani wskazują trzy czynniki: Rosję (56 proc.), politykę klimatyczną Unii Europejskiej (50,6 proc.) oraz rząd (48,1 proc.). Najmniej wskazań, jako podmiotu odpowiedzialnego za podwyżki, pada na opozycję (9,4 proc.). Kolejna kwestia to wzrost cen podstawowych produktów, np. chleba, cukru, mąki. Największa grupa badanych uważa, że odpowiedzialny za to jest rząd (63,5 proc.), światowe problemy gospodarcze związane z pandemią (59,8 proc.) oraz Narodowy Bank Polski (32,3 proc.). Najmniej winy ponosi opozycja (8,5 proc.). W obu pytaniach można było wybrać więcej niż jedną odpowiedź.
– Przy cenach energii i paliw rzeczywiście można wskazać trzy główne czynniki, którymi są: Rosja, koszty polityki klimatycznej i działania rządu – analizuje wyniki sondażu prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PWC w Polsce. – I to w zasadzie jest słuszne, bo to są realnie najważniejsze czynniki wzrostu cen.
Co wybrać z menu
Zdaniem ekonomisty należy jednak przyjrzeć się rozkładowi opinii w sprawie drożyzny, z uwzględnieniem sympatii politycznych respondentów. – W zależności od tego, kto odpowiada na pytania, widać wyraźne różnice. Wśród zwolenników rządu nikt nie dostrzega jego odpowiedzialności. A wśród osób popierających opozycję 76 proc. obarcza władze odpowiedzialnością za wzrost cen energii i paliw i aż 94 proc. za drożyznę podstawowych artykułów. Wygląda na to, że w zależności od poglądów politycznych badani wybierają sobie z przedstawionego menu przyczyny zgodne z tymi poglądami – dodaje profesor Orłowski.