„Wojna i trupy to ostatnia nadzieja bogatych. Ręce precz od Rosji i Chin!” – pod takim hasłem odbywała się w sobotę Międzynarodowa Konferencja Róży Luksemburg, organizowana przez skrajnie lewicową gazetę „Junge Welt”, założoną przez młodzieżówkę komunistyczną w NRD.
– Imperialiści zagrażają Rosji, okrążyli ją, nie możemy być obojętni – mówił mi następnego dnia 80-letni emeryt pochodzący z dawnej NRD. Spotkaliśmy się na ważnej uroczystości dla lewicy różnych odmian, na cmentarzu we wschodnioberlińskiej dzielnicy Lichtenberg. W miejscu pamięci socjalistów są groby założycieli Niemieckiej Partii Komunistycznej Róży Luksemburg i Karla Liebknechta. Zabitych przez nacjonalistyczną organizację paramilitarną 103 lata temu. Emeryt wykazał się dużą odwagą, wymachiwał flagą SPD. Rządzący socjaldemokraci uważani są przez większość uczestników niedzielnej uroczystości za zdrajców, służących kapitalizmowi. Podobnie jak Zieloni oraz Die Linke, której liderzy przyszli na cmentarz z samego rana, złożyli goździki na grobach i zniknęli. Po nich pojawiło się kilka tysięcy, głównie młodych, aktywistów skrajnie lewicowych ugrupowań, także tureckich, kurdyjskich, palestyńskich czy z Indochin. Zazwyczaj do Luksemburg i Liebknechta dołączali trzecie „L” – Lenina.
– Trudno wyróżnić któreś z tej trójki, wszyscy są dla nas ważni – powiedziała „Rz” Christa Wolfer, szefowa regionalnego oddziału Leninowsko-Markistowskiej Partii Niemiec (LMPD), emerytowana nauczycielka. LMPD uważa, że w Związku Radzieckim wszystko było w porządku do czasu „zdrady socjalizmu” przez Nikitę Chruszczowa, który w 1956 r. odciął się od stalinizmu. Stalin „co prawda zrobił parę błędów”, ale bez niego nie byłoby zwycięstwa nad faszyzmem.
Czytaj więcej
Niemiecki rząd nie zamierza akceptować propozycji UE w sprawie uznania gazu oraz atomu za zielone źródła energii. Przynajmniej w obecnej postaci.
Die Linke powstała z połączenia dziedziczki komunistycznej partii z NRD i twardej lewicy o korzeniach w zachodnich Niemczech. Już wcześniej postulowała utworzenie systemu bezpieczeństwa wraz z Rosją. Domagała się wycofania żołnierzy Bundeswehry z flanki wschodniej NATO (Niemcy dowodzą batalionem sojuszu na Litwie). W zeszłym roku trochę wygasiła antynatowską retorykę, bo liczyła, że po odejściu Angeli Merkel znajdzie się w rządzie razem z Zielonymi i SPD. Powstał gabinet tych dwóch lewicowych ugrupowań z liberalną FDP. Zmieniła się też sytuacja międzynarodowa: Kreml zagroził inwazją na Ukrainę i postawił Zachodowi ultimatum, którego przyjęcie oznaczałoby podporządkowanie NATO decyzjom Rosji.