- To dzieci polityków PiS są głównie poza systemem - czyli zamożni ludzie, w zamożnych szkołach. Oczywiście nie wszystkie. Lex Czarnek uderza w publiczne szkoły, głównie szkoły niewielkie, wiejskie, małe - te gdzie i tak ta młodzież szanse ma mniejszą na zdobycie dodatkowej wiedzy. Lex Czarnek odbiera część władzy rodzicom. Ja, jako matka, mogę powiedzieć, że chcę, aby moje dziecko uczestniczyło w zajęciach: takich czy innych. Mogę powiedzieć, że chcę aby przyszła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Caritas, aby harcerstwo prowadziło zajęcia - a kurator może powiedzieć "nie". Kurator staje się nadrodzicem. To kurator będzie podejmował za nas decyzje - mówiła o zapisach tzw. lex Czarnek Nowacka.
- Druga rzecz: w małych ośrodkach dyrektorzy i nauczyciele będą najbardziej zastraszani i tam są najmniejsze możliwości dla dzieci i młodzieży, aby skorzystać z zajęć dodatkowych. Dyrektorzy i nauczyciele muszą wystąpić o zgodę (na zajęcia dodatkowe - red.) do kuratora. Już są naciski na szkoły, aby takich czy innych zajęć nie było - podkreślała.
- Pan Przemysław Czarnek nie rozumie czym jest wolność, wolność słowa i sensu funkcjonowania szkół taki jak w tej chwili - przekonywała także Nowacka.
- To jest też bardzo mocne uderzenie w nauczycieli. Nauczyciele są jedyną grupą, która będzie musiała szczegółowo raportować się zupełnie nowym strumieniem do ZUS-u. Są traktowani zupełnie nierówno z innymi pracownikami. Co mówią posłowie PiS-u? "To może w drugim czytaniu się poprawi" - zauważyła posłanka, która oceniła projekt zmian przepisów mianem "bubla prawnego".
- Dzisiaj nauczyciele dostają nie tylko "lex Czarnek", ale obniżkę wynagrodzeń, a szkoły dostają wysokie rachunki za gaz i prąd. To jest totalna demolka i wolności i edukacji szkolnej - podsumowała Nowacka.