- System Pegasus dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego został zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości - pisze w poniedziałek "Gazeta Wyborcza". Z publikacji dziennika wynika, że wniosek ministra sprawiedliwości dotyczący "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" pozytywnie zaopiniowała we wrześniu 2017 roku komisja finansów publicznych. Przedstawiając wniosek na forum komisji, wiceminister sprawiedliwości, Michał Woś nie mówił, że zmiany, które mają umożliwić kierowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości do "instytucji z sektora finansów publicznych" umożliwią m.in. finansowanie zakupów dla CBA. Woś wyliczał jedynie, że 20 050 000 zł z Funduszu pójdzie teraz "na rzecz pomocy pokrzywdzonym i przeciwdziałania skutkom przestępczości", a aż 34 500 000 zł na "zakup usług oraz działania pozostałe, w tym promocję Funduszu". Komisja zaakceptowała wniosek bez dyskusji.
Czytaj więcej
PiS okrężną drogą dofinansował CBA, by mógł on kupić system do inwigilacji.
- Czymś absolutnie naturalnym jest we współczesnych państwach, że mają narzędzia w ramach postępu technicznego, które pozwalają wykrywać i zwalczać przestępczość, także przestępczość związaną z działalnością różnych grup przestępczych za pomocą różnych komunikatorów. Być może to jest zła wiadomość dla ludzi złej woli, dla ludzi, którzy łamią prawo - mówił w rozmowie z Polsat News wiceminister sprawiedliwości.
- Komisja śledcza nie ma najmniejszego sensu, dlatego że komisje śledcze powołuje się wtedy kiedy nie działają instytucje państwa - uważa Woś.
- Uważam, że to jest jakaś hucpa. Od wyjaśniania wątpliwości są instytucje państwa. Jeszcze raz powtórzę, w czasach kiedy prezesem (NIK) był obecny senator (Krzysztof Kwiatkowski), współpracujący z Platformą Obywatelską, wówczas ta transakcja, dotacja, była bardzo szczegółowo kontrolowana i wówczas ten senator nie dopatrzył się naruszenia prawa - dodał.