Zakup Pegasusa dla CBA ze środków Funduszu Sprawiedliwości stanowił złamanie prawa ponieważ - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - CBA może być finansowane wyłącznie bezpośrednio z budżetu państwa.
Wniosek ministra sprawiedliwości dotyczący "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" pozytywnie zaopiniowała we wrześniu 2017 roku komisja finansów publicznych. Przedstawiając wniosek wiceminister sprawiedliwości, Michał Woś nie mówił, że zmiany, które mają umożliwić kierowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości do "instytucji z sektora finansów publicznych" umożliwią m.in. finansowanie zakupów dla CBA. Woś wyliczał jedynie, że 20 050 000 zł z Funduszu pójdzie teraz "na rzecz pomocy pokrzywdzonym i przeciwdziałania skutkom przestępczości", a aż 34 500 000 zł na "zakup usług oraz działania pozostałe, w tym promocję Funduszu". Komisja zaakceptowała wniosek bez dyskusji.
Czytaj więcej
W ocenie 75 proc. ankietowanych niedopuszczalne jest, by rząd podsłuchiwał polityków opozycji. Wśród wyborców PiS przewaga osób, które twierdzą, że władza ma prawo kontrolować obywateli - wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press.
Tymczasem dzień wcześniej Woś wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na to, by przeznaczyć 25 mln zł z Funduszu na "inne działania", które mają "służyć zapobieganiu przestępczości" - pisze "Gazeta Wyborcza". We wniosku Woś nie wspomina, że chodzi o zakup sprzętu do inwigilacji, nie pada też nazwa Pegasus.
Decyzja o sprzedaży Polsce Pegasusa miała zapaść kilka miesięcy wcześniej, w lipcu, po spotkaniu ówczesnej premier, Beaty Szydło, z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu w czasie szczytu Grupy Wyszehradzkiej. W tym samym czasie zapadła decyzja o sprzedaży Pegausa Węgrom.