Buda Ruska, miejsce zamieszkania Bronisława Komorowskiego, znajduje się 30 kilometrów od wschodniej granicy kraju. Był prezydent w rozmowie z "Faktem" powiedział, że mieszkańcy nie odczuwają napięcia związanego z obecnym kryzysem migracyjnym.
Zapytany, czy nie boi się wybuchu wojny, odpowiedział: Wszyscy boją się wojny. Myślę, że rząd niepotrzebnie straszył wojną na samym początku. Wielu z nas pamięta, jak minister Błaszczak zapowiadał ściągnięcie całej dywizji na granicę. Strachem przed wojną można zarządzać i można uprawiać politykę.
Czytaj więcej
Ok. 430 imigrantów wróciło do Iraku na pokładzie samolotu wysłanego do Mińska przez iracki MSZ. Rzeczniczka Aleksandra Łukaszenki informuje o propozycji przekazanej Unii Europejskiej. Przewiduje ona przyjęcie 2 tys. imigrantów przez UE, w zamian za odesłanie 5 tys. imigrantów do ich ojczyzn przez Białoruś. Rząd Niemiec zaprzecza, jakoby Angela Merkel zgodziła się prowadzić w tej sprawie negocjacje w Brukseli.
- Odnoszę wrażenie, że rząd świadomie budował stopniowo narastające poczucie zagrożenia i wprost grozy. To wydawało się niezrozumiałe i niestosowne, kiedy dotyczyło grupki migrantów pomiędzy granicą Polski i Białorusi czy potem dzieci z Michałowa szarpanych niepotrzebnie - dodał.
Komorowski uważa, że "rząd ma świadomość, że przesadził z budowaniem napięcia". - Dowodem jest ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego w Polskim Radiu, którym powiedział, że wojna nam nie grozi. Ja się z panem prezesem w pełni zgadzam, tylko chciałbym zapytać: to po co było wojną straszyć? - zapytał.