Białoruski opozycjonista: Łukaszenko wygrał. Wczoraj pewnie otwierał szampana

Moskwa i Kreml, grają na to, aby osłabić państwa członkowskie UE. A Aleksandr Łukaszenka korzysta - mówił w rozmowie w RMF FM Aleś Zarembiuk, szef Białoruskiego Domu w Warszawie. Zarembiuk komentował kryzys na granicy Polski z Białorusią.

Publikacja: 18.11.2021 08:57

Aleksandr Łukaszenko

Aleksandr Łukaszenko

Foto: PAP/EPA

arb

Uchodźca polityczny z Białorusi pytany o to, czy kryzys imigracyjny na granicy Polski z Białorusią może doprowadzić do wojny odpowiedział: "Wojny nie będzie". - Ale będą dalsze prowokacje, dalszy szantaż - zastrzegł. - Szantaż ze strony Aleksandra Łukaszenki na zlecenie Władimira Putina - dodał.

Pomocy humanitarnej potrzebują więźniowie polityczni na Białorusi

Aleś Zarembiuk, szef Białoruskiego Domu w Warszawie

- Moskwa i Kreml, grają na to, aby osłabić państwa członkowskie UE. A Łukaszenka korzysta - stwierdził Zarembiuk.

Jak opozycja białoruska odbiera rozmowy, które z Łukaszenką podjęła Angela Merkel? - Co mogą myśleć członkowie rodzin, którzy znajdują się na Białorusi w więzieniu (z przyczyn politycznych - red.). Takich osób jest już ponad 860 na chwilę obecną, codziennie mamy nowe aresztowania. To jest smutna historia, smutne, że tak szybko Łukaszenko wygrał. On wczoraj z pewnością otwierał szampana, bo otrzymał jeszcze 700 tys. euro (na pomoc humanitarną dla migrantów - red.). Tylko, że pomocy humanitarnej potrzebują więźniowie polityczni i ich rodziny - podkreślił.

- Pieniądze dla więźniów politycznych zbierane były przez diaspory białoruskie, niestety wciąż tej pomocy od Unii nie ma - dodał.

- Ten instrument (szantaż) działa. I oni będą do niego wracać - mówił o działaniach reżimu w Mińsku Zarembiuk. - To wszystko odbierane jest jako słabość UE, która doprowadzi do większych konfliktów, będzie niejedno obozowisko w Kuźnicy i Bruzgach, będą trzy obozowiska, jeśli Łukaszence znów się coś nie spodoba. Teraz Łukaszenko nie musi zwalniać więźniów politycznych, by rozpocząć dialog (z Zachodem). Teraz wystarczy wywołać kryzys migracyjny - ubolewał.

Czytaj więcej

Morawiecki w rozmowie z "Bildem": Czy Niemcy przyjmą 50 mln imigrantów?

Od rana 8 listopada polskie władze alarmowały, że rozpoczyna się największa jak dotąd próba sforsowania siłą polskiej granicy, w związku ze zmierzaniem w stronę granicy tysięcy imigrantów. Grupy imigrantów miały być sformowane przez białoruskie władze, choć z pojawiających się później doniesień wynikało, że marsz na granicę był oddolną inicjatywą imigrantów. W poniedziałek po południu doszło do siłowych prób przekroczenia polskiej granicy, udaremnionych jednak przez polskie siły bezpieczeństwa.

Według informacji Radia Białystok z wieczora, 9 listopada, dwie kilkudziesięcioosobowe grupy imigrantów siłowo sforsowały granicę Polski. Informacje te potwierdził szef MON, Mariusz Błaszczak. W kolejnych dniach takie próby organizowane przez grupy od kilkudziesięciu do nawet kilkuset osób były podejmowane regularnie.

W związku z sytuacją w rejonie przygranicznym stan wyjątkowy na swojej granicy z Białorusią wprowadziła, 9 listopada, Litwa.

Na granicy Polski z Białorusią od 2 września obowiązuje stan wyjątkowy w związku ze zwiększoną presją migracyjną na granicę Polski na tym jej fragmencie. Presja ma być efektem wojny hybrydowej prowadzonej przez władze Białorusi, które sprowadzają na terytorium swojego kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, a następnie ułatwiają im przedostanie się na granicę z Polską, a także granice z Litwą i Łotwą. Działania te są odpowiedzią reżimu w Mińsku na sankcje nałożone na Białoruś przez UE.

W związku z sytuacją na granicy rząd podjął decyzję o budowie wysokiej na 5,5 metra zapory na granicy. Zapora ma powstać do połowy 2022 roku. 12 listopada decyzję o budowie ogrodzenia na granicy z Białorusią podjęła Łotwa. Z kolei Ukraina, w związku z kryzysem migracyjnym, skierowała na swoją granicę z Białorusią 8,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy straży granicznej.

Polski rząd podjął też działania dyplomatyczne w krajach, z których pochodzą imigranci docierający do Polski. W ich wyniku m.in. w Iraku zamknięto konsulaty Białorusi w Bagdadzie i Irbilu. Ponadto po rozmowach prowadzonych ze stroną turecką, wobec groźby unijnych sankcji, którymi mogłyby zostać objęte linie lotnicze Turkish Airlines, biletów na samoloty latające z tureckich lotnisk do Mińska, nie tylko linii Turkish Airlines, ale i białoruskiej Belavii, nie mogą już kupować obywatele Iraku, Syrii i Jemenu.

15 listopada imigranci koczujący w pobliżu zamkniętego przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej przenieśli się w bezpośrednie sąsiedztwo przejścia. 16 listopada grupa ok. 100 agresywnych imigrantów zaatakowało ogrodzenie i polskich funkcjonariuszy, rzucając w nich kamieniami, butelkami i granatami hukowymi. Atak trwał kilka godzin, kilku polskich policjantów, a także funkcjonariuszka Straży Granicznej i żołnierz zostali ranni.

Uchodźca polityczny z Białorusi pytany o to, czy kryzys imigracyjny na granicy Polski z Białorusią może doprowadzić do wojny odpowiedział: "Wojny nie będzie". - Ale będą dalsze prowokacje, dalszy szantaż - zastrzegł. - Szantaż ze strony Aleksandra Łukaszenki na zlecenie Władimira Putina - dodał.

- Moskwa i Kreml, grają na to, aby osłabić państwa członkowskie UE. A Łukaszenka korzysta - stwierdził Zarembiuk.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Dobre wiadomości dla Donalda Trumpa. Partia Republikańska blisko kontroli nad Kongresem
Polityka
Donald Trump zdecydował. Komentator Fox News i krytyk NATO sekretarzem obrony USA
Polityka
Elon Musk wejdzie w skład administracji Donalda Trumpa. Wiadomo czym się zajmie
Polityka
Izrael jest przekonany, że na Donaldzie Trumpie się nie zawiedzie
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Polityka
Maria Kalesnikawa spotkała się z ojcem. Los białoruskiej opozycjonistki był nieznany od 500 dni
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje