Ewakuacja z Afganistanu to główny temat wizyty dwóch czołowych przedstawicieli administracji amerykańskiej, sekretarza stanu i sekretarza obrony, Antony'ego Blinkena i Lloyda Austina, w Katarze. Nie tylko ta, którą cały świat obserwował i komentował od połowy sierpnia, gdy fundamentaliści nieoczekiwanie i łatwo zdobyli Kabul. Także ta, którą Amerykanie i część zachodnich sojuszników chcieliby jeszcze przeprowadzić, mimo upływu 31 sierpnia terminu całkowitego wycofania z Afganistanu.
Na negocjatora w tej sprawie najbardziej nadaje się Katar, mały emirat znad Zatoki Perskiej, w którym od lat mieści się biuro przedstawicielstwa talibów. Tam odbywały się negocjacje talibów, także te z Amerykanami. Katar ma także wielkie zasługi w dotychczasowej ewakuacji, co podkreślali i za co dziękowali gospodarzom we wtorek w Dausze Blinken i Austin. Sekretarz stanu mówił o tym, że Katarczycy pomogli zapewnić „bezpieczny tranzyt setkom obywateli USA i dziesiątkom tysięcy Afgańczyków".
Przez ten kraj wywieziono 58 tys. ludzi, czyli prawie połowę wszystkich ewakuowanych, pozostałe punkty przesiadkowe w okolicy to przede wszystkim Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Uzbekistan.W
W Afganistanie jest nadal około stu obywateli USA, często mających też afgańskie obywatelstwo i mieszkających w tym kraju od dawna
Czy podczas wizyty w Dausze przedstawiciele administracji amerykańskiej spotkali się z przedstawicielami talibów, tak jak niedawno dyplomaci niemieccy? Zdaniem katarskiej telewizji Al-Dżazira do takiego spotkania nie doszło, ale Amerykanie zapowiedzieli, że będą się z talibami kontaktowali, by mieć pewność, że „przekaz jest jasny". Część tego przekazu to zezwolenie na dalszą ewakuację chętnym i posiadającym odpowiednie dokumenty.