Wiceminister odniósł się do działań polityków opozycji w sprawie kryzysu migracyjnego.
- Cieszę się, że UE stanęła po stronie polskiego rządu, mówiąc, że nie ma miejsce na tego typu podżeganie do migracji i wykorzystywanie ich, tak jak to robi Białoruś. Chciałbym, żeby również politycy opozycji byli odpowiedzialni za swój własny kraj. To nie jest czas na happeningi polityków opozycji na granicy z Białorusią - na próby przeskakiwania przez granicę. To jest nie tylko niezgodne z prawem polskim, ale także z prawem europejskim m.in z kodeksem Schengen - przekonywał gość Polskiego Radia.
Przydacz przedstawił także stan prac nad uszczelnianiem granicy z Białorusią.
- Działania, które mają na celu uszczelnienie granicy zaczęły się już kilka tygodni temu. Ta granica jest dość szczelna, ale rzeczywiście zapadła decyzja, by postawić druga linię płotu. Płot jest już w trakcie projektowania i prace zaczną się już w bardzo niedługim czasie - mówił polityk.
Wiceszef MSZ tłumaczył również mechanizm wykorzystywania migrantów przez reżim Aleksandra Łukaszenki w bieżącej walce politycznej.
- Od kilku tygodni wiemy, że migranci z Bliskiego Wschodu są celowo zwożeni do Mińska i legalnie tam przebywają. Następnie są zachęcani, a być może zmuszani do tego, żeby udać się na granicę z Polską lub Litwą. Ten proceder może trwać długo, a jeśli my okażemy słabość i pokażemy, że nasza granica jest dziurawa, to oczywistym jest, że takich grup będzie przybywać więcej. Dziś mam 20-30 migrantów, a jak odpuścimy to niedługo przybędzie ich sto, tysiąc, albo i 10 tysięcy. Za to będzie odpowiadać Łukaszenka, a w drugiej kolejności posłowie opozycji, którzy zachęcają do tego aby ich wpuścić - stwierdził wiceminister.