Wzmocnienie granicy – jak wskazał szef MON Mariusz Błaszczak – będzie polegać na budowie płotu z zasieków ułożonych pierścień na pierścieniu. Budowa ruszy w tym tygodniu. – Będą dwie linie, ta budowana od lipca (ponad 130 kilometrów ogrodzenia – gotowe) i druga linia w postaci nowego, solidnego 2,5-metrowego płotu – wskazał minister. Jego zdaniem budowa jest konieczna, gdyż rządzący spodziewają się dużego naporu uchodźców. Ma też zostać podwojona – do 2 tysięcy – liczba skierowanych na granicę żołnierzy.
Minister Błaszczak tłumaczy te działania chęcią powstrzymania przemytu ludzi. – Nie zgadzamy się na to, żeby tryumfowali handlarze ludźmi. Nie pozwolimy na stworzenie szlaku przerzutu imigrantów przez Polskę do UE – mówił Błaszczak, który w poniedziałek przybył na granicę do miejscowości Kopczany, w pobliże miejsca, w którym wciąż koczuje grupa uchodźców.
Polska wysłała też notę dyplomatyczną do Białorusi, deklarując gotowość pomocy humanitarnej dla imigrantów. Nie wiadomo jednak, czy mogliby na nią liczyć ci, którzy od dwóch tygodni otoczeni są od polskiej strony przez funkcjonariuszy niedopuszczających do nich pomocy medycznej, prawnej ani żywnościowej.
PiS nie zamierza zmienić postawy w sprawie sytuacji na granicy, imigranci mają pozostać w obecnie zajmowanym przez nich miejscu. – Ustąpienie byłoby tylko zachętą dla Łukaszenki i sygnałem, że jego strategia zaczyna działać – twierdzi jeden z naszych rozmówców z Klubu PiS. Jak wynika z naszych informacji, tuż po wybuchu kryzysu PiS przeprowadziło też badania, z których ma wynikać, że Polacy nie chcą przyjmować imigrantów, podobnie jak w 2015 roku.
Dylematy ma w tej sprawie opozycja. Strategia PO polega m.in. na krytykowaniu PiS za nieszczelne granice i brak wsparcia humanitarnego. Ale nasi rozmówcy z największej partii opozycyjnej przekonują jednocześnie, że trzeba w tej sprawie być ostrożnym, chociaż to PiS przede wszystkim rozgrywa ją politycznie.