Polskie państwo ma służyć rodzinom

Polityka rodzinna powinna stać na czterech nogach niczym stół. Te nogi to wsparcie finansowe, usługi, rynek pracy oraz edukacji i wartości. Powinna też szanować autonomię i wolność rodzin – przekonują minister i wiceszef Ministerstwa Rodziny Elżbieta Rafalska i Bartosz Marczuk .

Aktualizacja: 08.08.2018 18:00 Publikacja: 08.08.2018 18:00

Polskie państwo ma służyć rodzinom

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek, Marian Zubrzycki

Tak dobrego czasu dla polityki na rzecz rodzin jaki mamy obecnie w Polsce nie było od lat. To przede wszystkim efekt działań rządu, który przyjął aksjomat o konieczności podjęcia pracy w tym obszarze. To także odpowiedź na oczekiwania społeczne. Polacy rozumieją, że bez wzmocnienia rodzin, bez polityki na ich rzecz grozi nam demograficzna katastrofa. To dlatego wokół tej sprawy panuje – czasem mniej, czasem bardziej zauważalny – ale jednak konsensus. W debacie publicznej czy badaniach społecznych istnieje zgoda co do konieczności zapobieżenia kryzysowi ludnościowemu oraz zgoda co do tego, że rodzinom należy się wsparcie.

Szczęśliwie dyskusja dotyczy raczej szukania odpowiedzi na pytania jaką politykę na rzecz rodzin prowadzić, niż czy w ogóle ma ona sens. Jako osoby bezpośrednio współodpowiedzialne w rządzie za jej kreowanie chcielibyśmy podzielić się z Państwem refleksją dotyczącą tego w jaki sposób pojmujemy politykę rodzinną.

Cztery kotwice wartości

Nie da się prowadzić polityki na rzecz rodzin bez odwołania do wartości. To one porządkują narzędzia i określają metody działań. Jak zatem rozumiemy rodzinę z perspektywy indywidualnej? Ta refleksja opiera się na czterech kotwicach aksjologicznych – podmiotowości, godności, wolności i wartości.

Rodzina jest podmiotem, a nie przedmiotem polityki. Szacunek do niej, do tego w jaki sposób chce funkcjonować, jakie wartości wyznawać wyznacza granice ingerencji państwa. Jego polityka powinna być wspierająca, a nie nakazowa. To zaufanie do rodziny, wynikające z podmiotowego jej traktowania, powinno wyznaczać ramy polityki rodzinnej.

Podobnie jak każdy człowiek ma przypisaną indywidualnie godność, tak godność przypisana jest też rodzinie. Państwo powinno szanować tę wartość, nie stawiając się ponad wyborami rodzin. Od tego miejsca tylko krok do trzeciej wartości, czyli wolności. Wybór, który podejmują rodziny jest wartością, a państwo powinno w swojej polityce nie tylko go szanować, ale także stwarzać takie warunki, by rodziny mogły z wolności korzystać. Odrzucamy zatem paternalizm – to urzędnik wie lepiej co dla rodziny jest dobre – zastępując go szacunkiem dla wolnego wyboru rodzin.

Nie ma nic cenniejszego niż ludzie. Z tej konstatacji wynika ostatnia część aksjologicznej kotwicy tj. wartość. Musimy zdawać sobie sprawę, że rodzina jest niepowtarzalną i cenną autoteliczną wartością. Szacunek państwa dla niej i jej wspieranie najzwyczajniej w świecie się opłaca.

Teraz klika słów o tym jak rozumiemy rodzinę w perspektywie wspólnoty. W klasycznej triadzie: Jednostka/Rodzina – Naród – Państwo rządzącym często mylą się wektory. Strzałki potrafią biec od państwa w stronę narodu, docierając na końcu do jednostek i rodzin. To postawienie sytuacji na głowie, czyli rozumowanie – skrajnym przykładem są ustroje totalitarne – iż to państwo jest podmiotem polityki, i to państwu podporządkowane powinny być jednostki.

Prowadzi to do sytuacji, że to państwo jest najważniejsze, a jednostki i rodziny są albo przedmiotem jego polityki, albo wręcz są podejrzane. Przykład Pawlika Morozowa kreowanego na bohatera stalinowskiej Rosji za donos na własnego Ojca jest tego doskonałym przykładem.

Nasz sposób rozumowania jest inny. Podstawą funkcjonowania wspólnoty są właśnie jednostki i rodziny, to one tworzą naród, a na końcu jest służebne wobec nich państwo. Powtórzmy słowo służebne, bo to jest kwintesencja istnienia państwa. Ma ono gwarantować przetrwanie narodu, rodzin i jednostek oraz zaspokajać ich potrzeby.

Cztery nogi wsparcia

Realizowana obecnie polityka rodzinna – zanurzona w wartościach, o jakich pisaliśmy wyżej – oparta jest na czterech głównych działaniach: wsparcie finansowe rodzin, budowa usług dla nich, polityka rynku pracy oraz edukacja i wzmacnianie rodzinnych wartości. Niezwykle istotne jest, aby w każdym z tych obszarów działać równocześnie. Często zarzuca się nam, że realizujemy „Program 500+” kosztem rozwoju opieki nad małym dzieckiem (wsparcie kontra usługi). Tak nie jest. Uważamy, że polityka rodzinna może i powinna działać równocześnie w każdej z wymienionych dziedzin.

Zacznijmy od finansowego wsparcia. W ostatnich dwóch latach nastąpił tu prawdziwy przełom. Wystarczy powiedzieć, że w 2015 r. łączne wydatki budżetu państwa na rzecz rodzin wynosiły 1,78 proc. PKB. W roku 2017 wyniosły one 3,11 proc. To wzrost o 75 proc. Stało się tak głównie za sprawą wprowadzonego w 2016 r. „Programu 500+”. Kosztuje on rocznie ok. 1 proc. PKB. Jest on doskonale odbierany przez Polaków, korzysta z niego ponad 3,7 mln dzieci, i realizuje swoje trzy główne cele: redukuje ubóstwo wśród dzieci (udało się w dwa lata zmniejszyć je o połowę), poprawia sytuację demograficzną (wskaźnik dzietności wzrósł z 1,29 w 2015 r. do 1,45 w 2017 r., tj. o ponad 12 proc.) oraz powoduje inwestycję w rodziny (Polacy, co do zasady, dobrze wydają pieniądze, przeznaczając je na dobra codzienne, edukację, wypoczynek i oszczędzając). Ale wsparcie finansowe to nie tylko 500+. Równolegle działa system świadczeń rodzinnych (z zasiłków, adresowanych do mniej zamożnych rodzin korzysta ponad 2 mln dzieci), w 2018 r. wprowadzany jest także nowy, ogłoszony przez premiera Mateusza Morawieckiego program „Dobry Start” dla 4,6 mln uczniów. Można więc uznać, że wsparcie finansowe rodzin jest już na zadowalającym poziomie.

Drugi niezwykle istotny obszar działania polityki rodzinnej to sfera usług dla rodzin. Tutaj dzieje się dużo, wciąż jednak potrzeba aktywności. Udało się wprowadzić niemal powszechnie dostępną opiekę przedszkolną. W tej chwili ponad 80 proc. dzieci w wieku 3-6 lat uczęszcza do przedszkoli. Nie są też one drogie, każda gmina ma obowiązek zapewnić miejsce w przedszkolu publicznym, które co do zasady kosztuje ok. 300 zł na miesiąc.

Ogromny postęp dokonuje się także w opiece nad dziećmi młodszymi, do lat 3. Dzięki wprowadzonym w 2018 r. zmianom w przepisach oraz dodatkowym pieniądzom z budżetu na ten cel w tym roku będziemy już mieć ok. 145 tys. miejsc opieki nad małymi dziećmi. Wystarczy wspomnieć, że zaledwie 3 lata temu, tj. w 2015 r. było ich ok. 85 tys. Ministerstwo Rodziny prowadzi także intensywne działania na rzecz rozwoju Karty Dużej Rodziny. Obecnie mamy już blisko 30 tys. punktów udzielających zniżek ich posiadaczom (3 lata temu było ich niespełna 10 tys.), a sama KDR od początku 2018 r. stała się pierwszym w Polsce pełnym e-dokumentem, dostępnym na smartfonie w aplikacji mKDR. To nie tylko ułatwia korzystanie z niej, ale także odczarowuje stereotyp (na szczęście coraz rzadziej już powtarzany), że rodzina wielodzietna to synonim patologii.

To co jest w tym obszarze jeszcze do zrobienia to poprawa działania szkół – tu Ministerstwo Edukacji Narodowej mierzy się z problemem dwuzmianowości, zapowiada także niezwykle ważną dla rodzin usługę jaką ma być powszechne żywienie uczniów, z wprowadzeniem długiej 40 minutowej przerwy. Potrzeba jeszcze lepszego zaplecza szkolnego w postaci świetlic, zajęć pozalekcyjnych, opieki po zakończeniu lekcji. Podobnie jest w obszarze zdrowia – tu potrzebne są działania na rzecz badań uczniów, poprawy opieki dentystycznej. Osobną kwestią jest dostępność mieszkań, zwłaszcza dla młodych rodzin. Tutaj istotne są działania rządu w ramach programu „Mieszkanie+”. Chodzi tu nie tylko o łatwiejszy dostęp mieszkań na wynajem, do których można uzyskać dopłatę, ale także o prawo ułatwiające inwestycje i skracające ich czas. To powinno powodować zwiększenie podaży mieszkań.

Trzecim obszarem na jaki powinna zwracać uwagę polityka na rzecz rodzin jest obszar rynku pracy. Badania wskazują, że wyższe wskaźniki dzietności występują w tych krajach gdzie wskaźnik zatrudnienia jest wyższy. Szczególnie dobitnie widać to w Polsce, gdzie w ostatnich 20 latach wyraźnie obserwujemy, że wskaźnik dzietności koreluje ze wskaźnikiem bezrobocia. Im wyższy jest ten drugi, tym niższy ten pierwszy jest. Tutaj sytuacja jest obecnie naprawdę dobra – notujemy najniższe w historii wskaźniki bezrobocia (3,8 proc. według metodologii Eurostatu i 5,9 proc. według krajowej), pracuje rekordowa liczba Polaków, pensje rosną w ok. 7 proc. tempie. Nie bez znaczenia są tu także działania rządu dbającego nie tylko o wzrost gospodarczy, ale także o wzrost pensji. Udało się wprowadzić tzw. stawkę godzinową (w porozumieniu z partnerami społecznymi) co likwiduje upokarzające stawki za godzinę pracy rzędu kliku złotych za godzinę.

Czwarty obszar działalności na rzecz rodzin dotyczy sfery edukacji i wartości. Ktoś może powiedzieć, że zmiana nazwy ministerstwa, które w pierwszym członie zyskało słowo rodzina to tylko nic nie znaczący gest. Tak nie jest. Wszystko co ma wpływ na rzeczywistość dzieje się w naszych głowach i sercach. Jeśli młodzi Polacy widzą, że dla polityki państwa ważni są oni i ich rodziny, to czują się bezpieczniej i łatwiej podjąć im decyzję o powiększeniu rodziny czy inwestowaniu w potomstwo. Aktywność w sferze symbolicznej jest niezwykle ważna. Podkreślanie wartości rodziny oraz małżeństwa, poszanowania jej godności, zaufania do niej, pomocniczości państwa – to wszystko buduje pozytywny klimat sprzyjający wzmacnianiu rodzinnych wartości. Oczywiście także w tej sferze potrzebne są dodatkowe działania, jak na przykład zapobieganie rozwodom, wzmacniania rodzin biologicznych gdy dochodzi do jej rozpadu (łącznie z odebraniem dzieci), edukacja afirmująca wartości rodzinne.

Pięć wyznaczników dobrego działania

Na koniec warto powiedzieć także o technicznej stronie realizacji polityki na rzecz rodzin. Co wyznacza jej skuteczność? Jak ją prowadzić by prowadziła do celu jakim jest po pierwsze zwiększenie wskaźnika dzietności, a po drugie „lepsza” jakość młodego pokolenia? Trzeba tu kierować się pięcioma wskazaniami.

Po pierwsze musi to być cały zestaw rozwiązań – mix narzędzi, bo nie ma jednej cudownej recepty na skuteczną politykę. Po drugie te narzędzia powinny być adekwatne do sytuacji danego kraju – liczy się rodzaj kultury, wartości, zamożności obywateli i ich aspiracji. To co działa nad Tamizą czy Sekwaną niekończenie zadziała nad Wisłą. Stąd bardzo ostrożnie należy podchodzić do jakichkolwiek zamiarów, by politykę rodzinną prowadzić z poziomu Brukseli, ujednolicając ją w ramach Unii Europejskiej. Ostatnim nieszczęśliwym przykładem takiej ingerencji jest przygotowywana dyrektywa, która ma nakazać ojcu dziecka wykorzystanie części urlopu dla rodziców, pod groźbą jego utraty, gdyby tata się na taki krok nie zdecydował. To nie tylko nadmierna ingerencja w wolność rodziny. Może to też powodować, że rodziny w ogóle nie skorzystają z przysługującego im prawa, tracąc czas na opiekę nad dzieckiem, bo nie będzie ich stać by ojciec dziecka, który zwykle zarabia lepiej, utracił część swoich zarobków w okresie opieki nad potomstwem. To właśnie przykład nieliczenia się przez urzędników z Brukseli z realiami, także materialnymi, w poszczególnych państwach członkowskich.

Trzecim wyznacznikiem dobrej polityki rodzinnej jest jej długofalowość. Decyzja o potomstwie jest bardzo poważna i aby ją mądrze podjąć trzeba uwzględnić okoliczności na długie lata do przodu. Dlatego polityka rodzinna powinna być prowadzona ponad podziałami, w tej materii powinien panować jeśli nie całkowity, to choć minimalny konsensus polityczny, a decyzje o zmianach narzędzi powinny być długo dyskutowane, wprowadzone ostrożnie, powoli i z dużym wyprzedzeniem.

Nie da się robić polityki rodzinnej bez pieniędzy – to czwarty jej wyznacznik. Ale należy traktować wydatki na ten cel jako czystą, do tego bardzo opłacalną inwestycję. Ponieważ najcenniejszym aktywem jakim dysponuje państwo są ludzie warto w nich inwestować. Chodzi tu nie tylko o to, by było ich więcej oraz by poprawić ich „jakość”, ale także o to, by obywatele nie uciekali za granicę. Ich utrata to niepowetowana strata, zwłaszcza że zwykle wyjeżdżają osoby młodsze, lepiej wykształcone i bardziej przedsiębiorcze.

Ostatnim wreszcie aksjomatem dobrej polityki rodzinnej jest współpraca na jej rzecz wielu podmiotów. Nie tylko państwo powinno za nią odpowiadać, choć ono ma akurat w tej materii wiele do zrobienia i powiedzenia. Nie da się jednak stworzyć dobrej polityki na rzecz rodzin bez współpracy z samorządami, organizacjami pozarządowymi, Kościołem, stowarzyszeniami. Dopiero cała sieć tych organizacji może tworzyć kompleksowe i szyte na miarę rozwiązania. Szczególnie istotną rolę odgrywać powinny samorządy, które z definicji są bliżej ludzi i dobrze czują lokalne uwarunkowania.

Wartości, kompleksowość działań, współpraca, pieniądze oraz przekonanie, że demografia należy do racji stanu. Takie podejście do polityki rodzinnej powinno powodować, że nie będziemy skazani na dryf w tym obszarze. Wierzymy, że tak prowadzona polityka, zrywająca z fatalistycznym przekonaniem o niemożności zmiany stanu rzeczy, jest nie tylko możliwa, ale już realizowana. Sporo zostało jeszcze do zrobienia, to jednak mamy wreszcie na czym budować.

Edukacja i wartości

Elżbieta Rafalska, kieruje Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej od listopada 2015 r. W latach 2006–2007 była sekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.

Bartosz Marczuk jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a dawniej był dziennikarzem m.in. „Rzeczpospolitej”

Tak dobrego czasu dla polityki na rzecz rodzin jaki mamy obecnie w Polsce nie było od lat. To przede wszystkim efekt działań rządu, który przyjął aksjomat o konieczności podjęcia pracy w tym obszarze. To także odpowiedź na oczekiwania społeczne. Polacy rozumieją, że bez wzmocnienia rodzin, bez polityki na ich rzecz grozi nam demograficzna katastrofa. To dlatego wokół tej sprawy panuje – czasem mniej, czasem bardziej zauważalny – ale jednak konsensus. W debacie publicznej czy badaniach społecznych istnieje zgoda co do konieczności zapobieżenia kryzysowi ludnościowemu oraz zgoda co do tego, że rodzinom należy się wsparcie.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?
Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek
Polityka
Ryszard Petru o wolnej Wigilii: Łatwo się rzuca takie prezenty
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Kucharczyk: PiS nie ma idealnego kandydata na prezydenta. Powodem spory w partii