Wśród korzyści z wprowadzenia euro w Polsce Pudłowski wymienił "czynnik geolokalizacyjny". Jak dodał wprowadzenie euro byłoby sygnałem, że Polska "chce być w Europie zachodniej" i, jak przekonywał, przy euro w Polsce "trudniej byłoby Polsce wyjść z UE".
- Nowoczesna mówi: lepiej szybciej, niż później. Ale doświadczenia są różne. Litwa czy Łotwa gorzej wprowadzały euro niż Słowacja. Ważne, żeby przekonać społeczeństwo, że euro będzie się nam opłacało - mówił szef klubu Nowoczesnej.
Odnosząc się do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z weekendowej konwencji wyborczej PiS, Pudłowski ocenił, że "debata o euro jest jednokierunkowa ze strony PiS-u". Chociaż, jak dodał, on w tej wypowiedzi "usłyszał, że Kaczyński chce, aby euro weszło", choć nie w najbliższym czasie.
- My postulujemy pogłębioną debatę o euro - podkreślił. Jego zdaniem dzięki takiej debacie "każdy zdecydowałby według własnego sumienia i rozumu" czy warto wprowadzić euro, czy nie. Na uwagę, że poparcie społeczne dla euro w Polsce spada, Pudłowski odparł, że wśród przedsiębiorców takie poparcie rośnie.
- Ja uważam, że żeby być gotowym na euro potrzebujemy 3-4 lat. W ciągu pięciu lat Polska powinna być gotowa na euro - mówił szef klubu Nowoczesnej. Zdaniem polityka o euro należałoby "zapytać w referendum" formułując pytanie tak, aby Polacy zadeklarowali, "czy w ciągu najbliższych dwóch lat chcą wejść do strefy euro, czy nie". Pudłowski przypomniał przy tym, że wprowadzenie euro w Polsce wymagałoby zmiany konstytucji (obecna konstytucja mówi o tym, że walutą używaną w Polsce jest złoty).