Zapad’81. Manewry wojsk i naciski na Polskę

Moskwa nie od dziś wyznacza wojskowym manewrom cele inne niż tylko militarne. Ćwiczenia Zapad '81 miały zasiać w Europie Zachodniej wątpliwość, czy Ameryka ją obroni, a na polskich władzach wymóc rozprawę z Solidarnością.

Publikacja: 17.09.2021 10:00

Zdaniem części zachodnich analityków w czasie manewrów Zapad’81 Związek Sowiecki m.in. sprawdzał now

Zdaniem części zachodnich analityków w czasie manewrów Zapad’81 Związek Sowiecki m.in. sprawdzał nową strategię pokonania NATO wyłącznie z użyciem sił konwencjonalnych, co mogłoby zmienić psychologiczny układ sił w Europie

Foto: Getty Images

 

Manewry wojsk rosyjskich i białoruskich przy granicy z Polską zawsze budziły zaniepokojenie. Nie inaczej było we wrześniu 1981 r. Napięcie w kraju – wywoływane walką polityczną pomiędzy Solidarnością a władzami – u mających w pamięci „bratnią" interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. powodowało obawy, że historia może się powtórzyć. Ćwiczenia Zapad '81 niosły też przesłanie dla polskich władz.

Czytaj więcej

Zapad na naszej granicy. Manewry coraz większe i coraz bliżej Polski

Widziane z plaży

Manewry odbywały się od 4 do 12 września 1981 r. na terenach Białorusi i republik bałtyckich.

W jednoegzemplarzowej notatce przygotowanej w Ministerstwie Obrony Narodowej PRL dotyczącej wyjazdu na te ćwiczenia zapisano: „Zasadniczym celem manewrów było doskonalenie współdziałania wszystkich rodzajów wojsk na współczesnym polu bitwy i walki w różnych rodzajach operacji i działań bojowych, sprawdzenie efektywności porażenia ogniowego z użyciem nowych typów sprzętu wojskowego

i trafności nowych rozwiązań strukturalno-organizacyjnych oraz praktyczna weryfikacja założeń teoretycznych w dziedzinie sztuki wojennej w związku z wprowadzeniem do wyposażenia wojsk nowych środków walki. W czasie manewrów przećwiczono praktycznie zagadnienia dotyczące problemów: – prowadzenia operacji powietrznej i przeciwpowietrznej; – organizacji i prowadzenia frontowej operacji zaczepnej i obronnej; – przełamania obrony zawczasu przygotowanej oraz forsowania przeszkód wodnych; – działań rajdowych operacyjnych grup manewrowych; – prowadzenia działań desantowych i obrony przeciwdesantowej".

W praktyce najważniejsze było to, że ogromne siły wojskowe nie tylko przemieszczały się wzdłuż granicy polsko-radzieckiej, ale również po Bałtyku, co mogli zobaczyć nie tylko wojskowi, ale także zwykli ludzie przebywający akurat na plaży.

100 tys.

Tylu żołnierzy brało udział w manewrach Zapad'81

Jak pisano w wojskowym raporcie, „manewry charakteryzowały się wielkim rozmachem przestrzennym i bardzo szybkim tempem działania wojsk, wyposażonych w duże ilości najnowocześniejszego sprzętu bojowego. [...] Żołnierze, załogi i pododdziały zaprezentowały wysoki poziom wyszkolenia bojowego; na jego tle wyróżniały się perfekcyjną wprost sprawnością działania pododdziały wojsk powietrzno-desantowych i lotniczych. Ćwiczenia charakteryzowały się również dużym wysiłkiem organizacyjnym ze strony kierownictwa i podległego mu aparatu wykonawczego, co przejawiało się w punktualnej i precyzyjnej realizacji poszczególnych zamierzeń szkoleniowych i organizacyjnych".

O tym rozmachu świadczą liczby. W ćwiczeniach wzięło udział 100 tys. żołnierzy, 2900 czołgów i bojowych wozów piechoty, 2000 dział i moździerzy, 1700 samolotów oraz około 280 okrętów różnych typów (45 związków taktycznych w pełnym składzie lub z oznaczonymi wojskami, trzy morskie bazy wojenne).

Ćwiczących podzielono na strony „Południową"

i „Północną". Generalnie ci pierwsi mieli się bronić, drudzy zaś prowadzić operacje zaczepne z zastosowaniem desantu. W organizacji „Północnych", w skład której wchodziły wojska 1. Frontu Białoruskiego, nakazywano „przygotować i przeprowadzić operację powietrzną i operację zaczepną na warszawskim kierunku operacyjnym, we współdziałaniu z marynarką wojenną rozbić siły główne 2 Frontu Przymorskiego i na 12.–15. dzień operacji opanować rubież Gdynia, Warszawa, Radom, Łuck (głębokość 600–700 km). W zadaniu bliższym opanować rubież: Gwardiejsk, Grodno, Baranowicze, Bobrujsk (głębokość 250–300 km). Flota Bałtycka została operacyjnie podporządkowana dowódcy frontu i otrzymała zadanie przygotowania i przeprowadzenia morskiej operacji desantowej w interesach własnych i 1. Frontu Białoruskiego".

W najlepszym wykonaniu

W raporcie pisano o konieczności doskonalenia „mocy obronnej ZSRR i pozostałych państw socjalistycznych w obliczu aktualnie zaostrzonej z winy USA sytuacji polityczno-militarnej w świecie i niedopuszczenia do uzyskania przewagi przez USA i NATO nad obozem socjalistycznym". Historyk zimnej wojny Mark Kramer uważał, że jednym z celów ćwiczeń było sprawdzenie niedawno wprowadzonych zmian w strukturze dowodzenia radzieckiego dowództwa. Inni analitycy przekonywali, że Zapad '81 był pokazem strategii marszałka Nikołaja Ogarkowa, nowego szefa sztabu generalnego armii sowieckiej, której zadaniem było „pokonanie NATO wyłącznie z użyciem sił konwencjonalnych, co mogłoby zmienić psychologiczny układ sił w Europie poprzez wywołanie wątpliwości wśród zachodnich Europejczyków, czy Stany Zjednoczone byłyby w stanie ich obronić".

Kluczową innowacją w planie opracowanym przez gen. Adriana Danilewicza „była koncepcja walki [w postaci] zintegrowanej bitwy sił powietrznych i lądowych na znacznie większym obszarze niż kiedykolwiek przedtem" – pisano po latach w czasopiśmie „Military Review". Jak zauważał autor tekstu, głównym celem stało się prowadzenie wojny w ten sposób, by opóźnić podjęcie decyzji o użyciu broni nuklearnej przez NATO, do czasu aż dla Sojuszu „będzie za późno, by móc wpłynąć na przebieg wojny". Jak zanotował Diego Ruiz-Palmer, współpracownik legendarnego stratega Pentagonu Andrew Marshalla, „doświadczeni obserwatorzy wiedzieli, że każdy szczegół tych manewrów został starannie wyreżyserowany i przećwiczony. Niemal wszyscy biorący udział w manewrach byli oficerami i podoficerami, a nie zwykłymi żołnierzami. To nie tak, jak dzieje się w operacjach wojskowych; to była wojskowa propaganda w najlepszym wykonaniu".

Do ćwiczeń zaproszono obserwatorów z krajów Układu Warszawskiego oraz dodatkowo z Kuby, Wietnamu i Mongolii. Według Mieczysława Rakowskiego, wówczas wicepremiera, polski minister obrony gen. Wojciech Jaruzelski dowiedział się o nich na początku sierpnia 1981 r. od marszałka Wiktora Kulikowa, głównodowodzącego siłami Układu Warszawskiego.

Kluczową innowacją w planie opracowanym przez gen. Adriana Danilewicza „była koncepcja walki [w postaci] zintegrowanej bitwy sił powietrznych i lądowych na znacznie większym obszarze niż kiedykolwiek przedtem"

Wyczuwali nurty antyradzieckie

A jaki był polityczny cel manewrów? Przedstawił go wprost kierujący nimi minister obrony ZSRR marszałek Dimitrij Ustinow. Jak czytamy w notatce informacyjnej polskiej delegacji z pobytu na ćwiczeniach Zapad, odwołując się do sytuacji w Polsce, „podkreślił, że imperializm wykorzystuje wydarzenia w Polsce do demontażu ustroju socjalistycznego od wewnątrz. W zaistniałej sytuacji obawy o losy socjalizmu w PRL są uzasadnione, ale sojusznicy »nie pozostawią socjalistycznej Polski w biedzie«". Według enerdowskich relacji (raport ministra obrony narodowej gen. Heinza Hoffmana) Ustinow miał stwierdzić, że sytuacja w Polsce jest trudna, ale nie należało dramatyzować i wykazać się silnymi nerwami, gdyż w przeszłości były już sytuacje o wiele gorsze. Wszystkie zaś partie i członkowie Układu Warszawskiego powinni mówić jednym głosem.

Co miał na myśli sowiecki marszałek? Pisał o tym Mark Kramer: „Breżniew i jego towarzysze wyczuwali, że »silne nurty antyradzieckie [w Polsce] hamowane są wyłącznie przez obawę przed radziecką akcją wojskową«". Ten sam pogląd wyrażała komisja pod przewodnictwem Michaiła Susłowa, zajmująca się sytuacją w Polsce. Kramer dodawał, że Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego „oczekiwało, że dzięki podsycaniu nerwowości Zachodu w kwestii radzieckiej inwazji Zapad-81 skłoni rządy zachodnie do zalecania Solidarności większej ostrożności".

Przywódca komunistycznych Niemiec Erich Honecker w rozmowie z Fidelem Castro tłumaczył, że „obecne manewry [...] nie są przypadkiem. Wszyscy ministrowie obrony Układu Warszawskiego tam są, także Jaruzelski. USA powinny widzieć, co je czeka. Walczyć można zawsze, ale żeby nie doszło do wielkiej walki, przeciwnik musi wiedzieć, jakie ponosi ryzyko".

Równocześnie w czasie manewrów trwała ofensywa polityczna władz ZSRR wobec kierownictwa partyjnego w Polsce. Sowiecki przywódca Leonid Breżniew i członkowie kierownictwa KPZR domagali się natychmiastowej reakcji na „Posłanie do Narodów Europy Wschodniej" uchwalone na I Krajowym Zjeździe Delegatów Solidarności w Gdańsku-Oliwie 8 września 1981 r. „Popieramy tych z was, którzy zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy" – głosił zjazdowy dokument, który Breżniew uznał za prowokacyjny. Sowieci domagali się też od polskich towarzyszy przedstawienia konkretnych planów na najbliższą przyszłość.

Kierownictwo partyjne w Polsce pod przywództwem Stanisława Kani (niecałe, bo resorty siłowe były zdecydowane na wprowadzenie stanu wojennego natychmiast, bo były do tego przygotowane) próbowało jeszcze doprowadzić do pacyfikacji Solidarności metodami polityczno-represyjnymi. Czas Kani się jednak kończył.

We wspomnianym wyżej enerdowskim raporcie informowano Honeckera, że gen. Jaruzelski przebywał na manewrach zazwyczaj od trzech do czterech godzin w dniach 7 i 11 września. W tym czasie jego interlokutorzy wyrażali ogromne zaniepokojenie sytuacją w Polsce i rozwojem, według nich, kontrrewolucji.

W rozmowach Jaruzelski miał podkreślać, że spokojne podejście do sytuacji jest lepsze i skuteczniejsze od gwałtownych (czyli zbrojnych) działań wymierzonych w opozycję i że partia podejmuje stosowne decyzje i działania zgodnie z zasadą „spiesz się powoli".

Leonid Breżniew mówił Honeckerowi w pierwszych dniach października 1981 r.: „Przeprowadziliśmy manewry »Zapad« i wywarliśmy nacisk polityczny, wysłaliśmy do Polski liczne delegacje. Nasza partia w obecnej sytuacji zrobiła maksimum tego, co możliwe, a wyniki są minimalne. Polskie kierownictwo jest słabe, a przynajmniej pozbawione woli. Walka staje się ostrzejsza także o to, aby za dobrymi stwierdzeniami w uchwałach Biura Politycznego i KC poszły również odpowiednie czyny". Kilka dni później Komitet Centralny PZPR zdecydował się na zmianę na stanowisku I sekretarza – Stanisława Kanię zastąpił Wojciech Jaruzelski.

Subtelna aluzja

Złudzeń co do przesłania manewrów nie mieli uczestnicy wspomnianego zjazdu Solidarności. Janusz Onyszkiewicz, rzecznik prasowy zjazdu, mówił podczas jednego ze spotkań prasowych: „Jeśli natomiast chodzi o prasę radziecką, to ta prasa bardzo obszernie pisze o manewrach, natomiast o zjeździe nie pisze. No więc można by sądzić, że ta wielka uwaga poświęcona tym manewrom to jest, jak powiadają Rosjanie, subtelna aluzja na poważny temat [oklaski]. Jeśli chodzi o same manewry, to odbywają się one na Litwie i w Białorusi; bierze w nich udział niezwykle wielka jak na dosyć spokojną sytuację liczba żołnierzy, bo około 100 tysięcy, no i, jak już mówiłem, ta informacja o tych manewrach jest też, podobno, jak twierdzi prasa zachodnia, niezwykle bogata. I prasa zachodnia interpretuje to wszystko jako próbę wywierania pewnego nacisku na Polskę".

W czasie następnej konferencji Onyszkiewicz dodał: „Jedna jeszcze informacja, mianowicie było takie spotkanie, odprawa taka rzecznika prasowego Departamentu Stanu z prasą, w czasie której on przedstawił oświadczenie protestujące przeciwko niepoinformowaniu – wbrew układowi z Helsinek – sygnatariuszy tej umowy o liczebności wojsk biorących udział w manewrach radzieckich. Na pytanie, czy te manewry odbywają się w związku ze zjazdem Solidarności i czy mogą być wstępem do przygotowań prowadzących do interwencji, padła odpowiedź: »Nic nie wskazuje na to, aby prowadzono przygotowania do interwencji. Możliwe jednak, że przeprowadza się manewry, aby wywrzeć wpływ na polską opinię publiczną i uczestników zjazdu«".

Przygotowania prowadzono, o wprowadzeniu stanu wojennego dyskutowano na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR, Komitetu Obrony Kraju, a kierownictwo ZSRR nalegało na działania ze strony polskich władz. Obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego leżały już przygotowane w sejfach.

Dr Sebastian Ligarski – historyk, pracownik IPN w Szczecinie

Autor dziękuje za pomoc dr. Grzegorzowi Majchrzakowi i dr. Filipowi Gańczakowi

 

Manewry wojsk rosyjskich i białoruskich przy granicy z Polską zawsze budziły zaniepokojenie. Nie inaczej było we wrześniu 1981 r. Napięcie w kraju – wywoływane walką polityczną pomiędzy Solidarnością a władzami – u mających w pamięci „bratnią" interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. powodowało obawy, że historia może się powtórzyć. Ćwiczenia Zapad '81 niosły też przesłanie dla polskich władz.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi