Kim jest poeta w czasie pisania
Jedną z dramatycznych rozmów jest polemika o miejscu poety w świecie. Nie chcę odbierać czytelnikom przyjemności odkrywania konsekwencji obrazów używanych przez Różewicza i Polkowskiego oraz wyciągania osobistych wniosków z lektury, ale na kilka spornych miejsc należy spojrzeć uważniej. Różewicz powiada w pierwszej strofoidzie (różewiczolodzy nazywają ją często skupieniem – odpowiednikiem dawnej zwrotki, cząstki bardziej regularnej), że twórczość zakłada odwrócenie się, a może raczej wzięcie w nawias wszystkiego, co jest chaosem i zgiełkiem świata (podobną ideę ujawnia w innym wierszu Polkowski – Niech przepadnie zgiełk). Niepokoi jednak pewna zauważalna sprzeczność. Według obowiązującego poglądu ars poetica Różewicza, w tym przede wszystkim sprozaizowaniu wierszy, sugeruje bliską łączność z rzeczywistością, jej przemożny wpływ na poezję, która przestała być „tańcem metafor". Różewicz podobno bliski jest „prozie życia", jak sądzą niektórzy interpretatorzy. Jakże więc: czym jest rzeczywistość dla poezji? I o jakiej „nieporządnej" rzeczywistości mowa? Dlaczego należy się od niej odwracać? Przecież to ów skłębiony świat wydawać się może jedynym światem Różewicza. Ta sprzeczność powinna dawać do myślenia czytelnikom poezji: nie zawsze deklaracje twórców idą w parze z realizacjami, a czasami wyznania bywają niespójne.
Trzecia strofoida odwołuje się do skojarzeń z teorią ewolucji Darwina – poeta jakby wyłania się z biologicznego tła ludzkości: nieporadny, wstrząśnięty spotkaniem – a może zrozumieniem – materialnej (?) istoty rzeczy. Usłyszawszy „oddech wieczności" (o czym mówi koniec wiersza) – być może dzięki jakiemuś stanowi zbliżonemu do przeżycia mistycznego (?) – boi się zdradzić z tak zdobytą wiedzą, która może go ośmieszyć (w oczach bliźnich?) albo przestraszyć (o czym była już mowa w drugiej strofoidzie). Rzecz w tym, że to, co zobaczył (czy też pojął w sposób raczej poza- lub ponadracjonalny), nie jest dla niego samego do końca zrozumiałe. Dlatego czytelnik też pozostaje w stanie pojęciowego zawieszenia, bo skoro dla samego poety jego wizje są niezupełnie jasne, to i odbiorca utrzymywany jest w niepewności.
Reasumując, wiersz powiada, że istnieje jakiś skłębiony świat oraz rzeczywistość jakościowo inna, do których dostęp posiada poeta, choć niekoniecznie jest w stanie zdać sprawę z ich istoty. A może z jakichś powodów nie chce zdradzić sekretu? Tym samym wszystkie interpretacyjne domniemania czytelnika wydają się niepewne, poza stałym elementem Różewiczowskiego wyznania: poeta posiada wgląd w Tajemnicę (jest to bardzo romantyczna idea u „antyromantycznego" poety), ale transcendencja daje się wyrazić poprzez odczucie jej braku, nieobecności, skrytości – w sferze niejasnych podejrzeń. Tego rodzaju sygnały nie należą w jego poezji do rzadkości – podobnie jest w wierszu *** [rzeczywistość którą widziałem...] z tomu Regio, o tyle bardziej dramatycznym, że wprost mówiącym o wizji obecności „twarzą w twarz" i jednoczesnym doświadczeniu słabości, niemocy oraz niemożności kontaktu z Jezusem, po którym został jedynie jakiś ślad ryby narysowanej na piasku.
Polkowski odpowiada na obraz „odwróconego poety" ideą wtopienia się w „światło", bliżej niesprecyzowaną metaforą „jądra świata" i ewangelicznym „nasieniem Boga" – a wszystkie te przenośnie, jak domniemamy, egzystują w innej przestrzeni, którą w pełni poznamy, przechodząc przez ścianę śmierci. Tylko poecie dostępne jest takie zjednoczenie już za życia. Światło od zawsze było synonimem Boga i Platon użył tylko obiegowego obrazu. Święty Piotr powiada, że słowo Boga jest jak nasienie, które na nowo powołuje człowieka do wiecznego życia (1 P 1,23). A skoro wszystkie przenośnie wskazują na jakiś punkt sanctum, można przypuszczać, że mowa o obcowaniu z niewyrażalnym miejscem kontaktu z istotą rzeczywistości, ukrytą za zasłoną widzialnego świata. Zauważmy, że poeta, mimo użycia abstrakcyjnych pojęć metafizycznych, wyraźnie odnosi je nie do Absolutu (a więc kategorii filozoficznej, intelektualnego konstruktu uczonych), ale do chrześcijańsko rozumianego Stwórcy. A więc jednak doświadczenie transcendencji – a nawet poczucie jedności – jest możliwe? Wiersz Polkowskiego przekonuje, że tak. Czym jest jednak to schronienie-roztopienie się w Bogu? Obraz nie jest jednoznaczny. Z jednej strony mowa o bliskości kontaktu, chwilowym przejściu poza granicę śmierci (a więc do wieczności?), a z drugiej – o ukryciu się w bezpiecznym miejscu, możliwości mimikry, wtopienia się, kamuflażu.