Jaki jest obecnie stan rynku start-upów? Jak zareagował on na trudności gospodarcze wywołane wojną w Ukrainie? Dariusz Żuk, założyciel i CEO Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, stwierdził, że sytuacja jest „niespotykana i wyjątkowa”. Powołał się na wspólny raport PFR Ventures i Inovo Venture Partners na temat transakcji na polskim rynku. – Raport wskazuje, że w Polsce nie jest źle, bo mamy ponad miliardowe inwestycje w pierwszym kwartale tego roku. To jest większa liczba niż wszystkie start-upowe inwestycje w 2019 r. I pokazuje, że jesteśmy na dobrej drodze, choć oczywiście nie wiemy, co się wydarzy za chwilę. Pamiętajmy, że start-upy działają globalnie i nie są skupione na konkretnych rynkach. Dlatego wydaje mi się, że wojna nie będzie miała dużego wpływu na rynek startupów w Polsce, chociaż oczywiście w dużym stopniu ucierpią na tym startupy z Ukrainy – ocenił szef AIP. Wskazał także na trudności, z którymi borykają się ukraińskie spółki. – Jestem założycielem dwóch funduszy: BVALUE i AIP Seed – tam mamy spółki, które były zakładane w Ukrainie. Mamy tam m.in. spółkę, która świetnie sobie radzi, ale duża część zespołu jest w Ukrainie, co powoduje, że inwestorzy, którzy byli zainteresowani, wstrzymali inwestycje. Z tego, co słyszę, wiele startupów w Ukrainie ma dzisiaj ogromny problem. Inwestorzy nie chcą inwestować w stratupy, które mają jakiś pierwiastek ukraiński. W Polsce nie widzę jednak negatywnego wpływu na rynek – zaznaczył.
Zdaniem Jarosława Sroki, członka zarządu Kulczyk Investments, sytuacja na świecie jest bardzo niestabilna, co sprawia, że ciężko przewidzieć, co wydarzy się w najbliższych miesiącach. – Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie wierzył w wybuch wojny. Putin zaskoczył wszystkich i zupełnie zmienił układ sił w regionie. Polska stała się krajem przyfrontowym i z naszych obserwacji wynika, że to ma znaczenie. Zagraniczni inwestorzy, którzy przyglądają się naszemu rynkowi, biorą to jako dodatkowy czynnik ryzyka. Wydaje się, że spółki, które są już na odpowiednim poziomie skalowania i przekroczyły pewną barierę rozwoju, stając się międzynarodowymi podmiotami, będą mniej narażone na ryzyko niż spółki, które poszukują kapitału i są na wczesnym etapie rozwoju. Intuicja podpowiada, że apetyt na ryzyko – szczególnie ze strony zachodnich inwestorów – jeżeli chodzi o fundusze venture capital, będzie mocno ograniczony w najbliższych miesiącach. Dzisiaj mamy do czynienia z potężnym ryzykiem geopolitycznym i makroekonomicznym związanym z cenami nośników energii, inflacją, migracją i zmianami klimatycznymi. Żadnego z tych problemów ludzkość nie złapała za rogi i nie rozwiązała w najmniejszym stopniu. Kumulacja tych zjawisk tworzy zupełnie nowy wymiar jakościowy, jeżeli chodzi o cenę ryzyka, szczególnie tutaj nad Wisłą – ocenił Sroka.
Z kolei Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych w firmie Adamed, podkreślił, że „wiemy, co się dzieje na świecie, ale tylko w sferze faktów”. – Mamy pierwszy raz w Europie – od kilkudziesięciu lat – do czynienia z konfliktem zbrojnym na pełną skalę. Kiedy nie do końca rozumiemy to, co się dzieje i jakie będą tego konsekwencje, naturalnym odruchem może być wstrzymywanie aktywności czy odwlekanie podejmowania decyzji inwestycyjnych. W naszym otoczeniu doświadczyliśmy już zachowania inwestorów, którzy wkrótce po wybuchu konfliktu zbrojnego w Ukrainie zaproponowali radykalne zmiany warunków inwestycji – mówił.
Szczeciński odniósł się następnie do raportu PFR-u i Inovo Venture, który określił jako „bardzo optymistyczny”. – Mieliśmy do czynienia z rekordowym kwartałem, ale trzeba pamiętać, że istnieje opóźnienie pomiędzy podejmowaniem decyzji przez komitety inwestycyjne a upublicznianiem transakcji. Obstawiałbym, że 95 proc. transakcji, które zostały zaraportowane z pierwszego kwartału, zostało podjętych przed 24 lutego. Pierwszy skutek wydarzeń w Ukrainie dla polskiego systemu start-upowego zobaczymy dopiero w raporcie za drugi kwartał tego roku – stwierdził.
Czarny scenariusz?
Prowadzący debatę Marcin Piasecki zapytał uczestników o to, jak może wyglądać czarny scenariusz dla rynku strat-upowego. Dariusz Żuk mówił o wpływie wojny na rynek i wskazywał, że na początku konfliktu w Ukrainie część transakcji w jego spółkach została wstrzymana przez inwestorów, ale po dwóch–trzech tygodniach „wszystko wróciło na dobre tory”. – W przypadku większych spółek ten problem jest mniejszy. Pochodzenie już nie jest tak ważne, ponieważ liczą się klienci i rynki. Widzę tutaj dalsze zainteresowanie inwestorów, bo po prostu mają kapitał, który muszą wydać i zainwestować. Widzę większy problem w zebraniu nowych funduszy. Nie wierzę, że nowi inwestorzy będą inwestować w fundusze w tej części Europy. Natomiast to, czy startupy będą uciekały, nie zależy od wojny. Jeżeli startupy znajdą finansowanie za granicą, to tam pójdą. Jeżeli znajdą dobre finansowanie w Polsce, to zostaną w Polsce. Myślę, że startupy w Polsce nie patrzą na to, czy w Ukrainie jest wojna – stwierdził Dariusz Żuk.