Co więcej, niefortunne brzmienie art. 286 k.k. sprawia, że nawet sprawców naprawdę poważnych nadużyć gospodarczych nie udaje się postawić przed oblicze Temidy.
Znikający dłużnicy
Na rynku przedsiębiorcy nieustannie spotykają się z problemem wyłudzania kredytów kupieckich. Chodzi o działalność podmiotów, które pomimo stanu niewypłacalności zaciągają kolejne zobowiązania, czyli kupują towar z odroczonym terminem płatności, za który nie płacą. Zdarza się, że praktyki takie mają miejsce całymi latami, a gdy w otoczeniu biznesowym nie ma już przedsiębiorcy, który chciałby sprzedać towar na kredyt, zadłużoną spółkę porzuca się bez zgłoszenia wniosku o upadłość, a następnie otwiera kolejną. Pokrzywdzonych wierzycieli w takich sprawach może być nawet kilkuset, na wiele milionów złotych.
Niestety, niefortunne brzmienie art. 286 k.k. nie pomaga w karaniu za tego typu czyny. Brakuje też zaangażowania po stronie organów ścigania.
Przepis stwierdza, że odpowiedzialności karnej podlega ten, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd. W konsekwencji, oszustwo w naszym systemie prawnym jest przestępstwem kierunkowym, które wymaga wykazania, że już na etapie popełniania czynu sprawca miał zamiar dopuścić się nadużycia. Sam fakt, że do nadużycia doszło, nie jest wystarczający. Ustawodawca wymaga wykazania, co sprawca myślał i czuł w chwili popełniania czynu. Przedmiotem dowodzenia stają się tym samym nie fakty, ale przemyślenia sprawcy. Ujmując rzecz językiem filmu, istne mission impossible godne bohatera na miarę Toma Cruise'a.
Tymczasem większość wyłudzających osób tłumaczy się w sprawach karnych tym, że nikogo nie chciała oszukać, a jedynie prowadziła działalność gospodarczą bez dostatecznego rozeznania, mając jednocześnie nadzieję, że gdy zakupiony na kredyt towar zostanie sprzedany, to uda się spłacić wierzycieli. Stało się inaczej, nad czym sprawca bardzo ubolewa.
Intencje przy podpisaniu kontraktu
Co gorsza, jak wynika z moich obserwacji, w postępowaniach karnych często tego typu tłumaczenie organy ścigania uznają za w pełni satysfakcjonujące, a sprawa kończy się odmową wszczęcia śledztwa lub umorzeniem postępowania. Jednym słowem, przysłowiową królową dowodów stają się zeznania podejrzanego, który będąc żywotnie zainteresowany uniknięciem odpowiedzialności karnej, zapewnia, że nie miał zamiaru nikogo pokrzywdzić.