Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki

Pomysły na zmiany w składce zdrowotnej nie mogą być tematem do politycznej przepychanki. Przyszedł czas na merytoryczną dyskusję, a nie obiecanki i pogłębianie chaosu systemu podatkowego zapoczątkowanego Polskim Ładem.

Publikacja: 28.03.2024 13:07

Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki

Foto: PAP/Adam Warżawa

Rozbawiła mnie niedawna wypowiedź posła PiS Zbigniewa Kuźmiuka, gdy dumnie oświadczył, że projekt jego partii zakłada lepszy pomysł zmian w składce zdrowotnej niż to, co przedstawił rząd. Parafrazując jego wypowiedź: wróćmy do rozwiązań, które zepsuliśmy Polskim Ładem. To ja pytam: skoro poprzedni system był taki dobry, po co było w nim grzebać? Bo to wyglądało jak grzebanie… łopatką w piasku przez dzieci, które nie słuchają mądrzejszych w poradach, jak ulepić babkę, więc ta ich rozsypała się dość szybko w pojedyncze ziarnka piasku. A ten piasek zgrzytał mocniej i mocniej, aż w końcu zatarł silnik podatkowego systemu i sami pomysłodawcy podnieśli białą flagę i przyznali, że się poddają. Po tym efekciarskim samobóju teraz bombardują pomysły nowego rządu. Czy słusznie? 

Odkręcenie zmian w składce zdrowotnej po Polskim Ładzie to wyzwanie  

Na pewno odkręcenie tego, co zafundował nam Polski Ład, będzie trudne. I szczerze współczuję tego zadania ministrowi Domańskiemu i ministrze Leszczynie. Pewne jest jedno – nie ma możliwości, żeby zmiany zadowoliły każdego. Ale czy jakikolwiek system był sprawiedliwy? W tym sprzed Polskiego Ładu wszyscy płaciliśmy dość mało na służbę zdrowia, bo większość z 9-procentowej składki można było odliczyć od podatku. Natomiast Polski Ład umęczył w zasadzie najbardziej jedną grupę – przedsiębiorców. W przypadku pracowników skutek zmian w składce zdrowotnej zniwelowało podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych. Dopiero przy zarobkach powyżej 15 tys. zł miesięcznie pracownik był nieco stratny. Tymczasem większość przedsiębiorców na Polskim Ładzie straciło. W zasadzie wszyscy liniowcy i ryczałtowcy. Na zero wychodzili jedynie ci, którzy rozliczali przychody skalą podatkową i osiągali je miesięcznie w wysokości nie wyższej niż 15 tys. zł.

Zmiany w składce zdrowotnej od początku miały objąć przedsiębiorców 

Czy uważam, że proponowane zmiany są idealne? Nie. Ale przypominam, że pomysł na zmianę zasad tej składki wziął się właśnie z nadmiernego obciążenia podatkowo-składkowego przedsiębiorców. PIS chce wywrócić wszystko do góry nogami. Lewica chce, by zmiany objęły też pracowników. Jako słaby punkt projektu podnosi fakt, że przedsiębiorca miałby płacić o 100 zł składki zdrowotnej mniej niż osoba zarabiająca minimalne wynagrodzenie. Jednak czy pamiętamy, jak bardzo zostało podniesione minimalne wynagrodzenie w ostatnich latach i że to przedsiębiorcy, a nie rząd, obciążeni są tymi podwyżkami? A co idzie za tymi podwyżkami? Wyższe składki społeczne w części finansowanej za pracowników przez przedsiębiorców. A kto ostatnio dał podwyżkę jakiemuś przedsiębiorcy? Oczywiście poza dostawcami gazu czy prądu? Z tego też powodu nie przemawia do mnie argument, że proponowana zmiana spowoduje masowe przejścia z etatu na samozatrudnienie. Nie każdy do tego się nadaje, nie każdy chce wziąć na siebie ryzyko prowadzenia biznesu. Nieco niższa składka jest tu chyba zbyt słabą pokusą. 

Pierwszy krok do rozmów o zmianach w systemie podatkowym 

Propozycję zmian resortu finansów traktuję jako pierwszy krok, żeby stworzyć system, w którym składka zdrowotna przestanie mieć znowu charakter podatku. Być może przyjdzie czas na zmiany dla innych grup zarobkowych, ale od czegoś trzeba zacząć. Przedsiębiorcy, w ostatnim czasie dociskani rosnącymi kosztami prowadzenia biznesu, wydają się tu właściwą grupą adresatów na pierwszy rzut. Życzę więc wytrwałości i determinacji resortowi finansów i zdrowia. Merytorycznej dyskusji i twardych argumentów nie może przyćmić polityczna przepychanka i powrót do narracji, że przedsiębiorcy to cwaniacy i złodzieje. A nie będzie nic gorszego, niż pod naciskiem różnych grup wrócić w kwestii podatków czy składek na tory populizmu.

Rozbawiła mnie niedawna wypowiedź posła PiS Zbigniewa Kuźmiuka, gdy dumnie oświadczył, że projekt jego partii zakłada lepszy pomysł zmian w składce zdrowotnej niż to, co przedstawił rząd. Parafrazując jego wypowiedź: wróćmy do rozwiązań, które zepsuliśmy Polskim Ładem. To ja pytam: skoro poprzedni system był taki dobry, po co było w nim grzebać? Bo to wyglądało jak grzebanie… łopatką w piasku przez dzieci, które nie słuchają mądrzejszych w poradach, jak ulepić babkę, więc ta ich rozsypała się dość szybko w pojedyncze ziarnka piasku. A ten piasek zgrzytał mocniej i mocniej, aż w końcu zatarł silnik podatkowego systemu i sami pomysłodawcy podnieśli białą flagę i przyznali, że się poddają. Po tym efekciarskim samobóju teraz bombardują pomysły nowego rządu. Czy słusznie? 

Pozostało 82% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?