Po wielu latach destrukcji prawa podatkowego, czego apogeum był Polski (nie)Ład, nie mamy już systemu podatkowego. Obowiązuje zbiór chaotycznych regulacji, które trudno zrozumieć nawet profesjonalistom. Jednak przede wszystkim mamy do czynienia z rażąco niesprawiedliwym rozkładem ciężarów podatkowych. Najwyższe podatki z działalności gospodarczej płacą firmy z sektora MŚP, a najniższe wielkie korporacje. Wysokość podatku dochodowego od osób fizycznych jest całkowicie przypadkowa, czasami zależy od wieku, wykształcenia czy wykonywanego zawodu, a najwyżej opodatkowana jest praca własna. Nie wystarczą drobne zmiany proponowane w trakcie kampanii wyborczej.
Wyzwania krótkoterminowe dla nowego rządu
Przede wszystkim należy rozpocząć od punktowych zmian podatku dochodowego od osób fizycznych. Niezbędna jest łączna analiza skutków opodatkowania PIT oraz składki zdrowotnej. Ta ostatnia powinna być zryczałtowana dla wszystkich osób prowadzących działalność gospodarczą. Całkowicie nieuzasadniona jest preferencja dla osób rozliczających się podatkiem zryczałtowanym versus 4,9 proc. składki dla osób uiszczających podatek liniowy. Należy także przywrócić rozliczanie kartą podatkową dla mikroprzedsiębiorców.
Dla sektora MŚP, będącego podstawą polskiej gospodarki, winniśmy poszukiwać systemowych rozwiązań. Jednak na początek można wprowadzić system kasowy podatku dochodowego oraz ułatwienia w ulgach dla nieściągalnych wierzytelności.
Specjalnie powołany zespół powinien dokonać przeglądu wprowadzonych w ostatnich latach regulacji, które nakładają niekonstytucyjne, nieproporcjonalne obowiązki. Wydaje się, że należy natychmiast znieść raportowanie krajowych schematów podatkowych i zmniejszyć represyjne kary za naruszenie przepisów.