Jacek Kubitsky: Szwecja. Kraj w kleszczach przestępczości

System łagodzenia kar funkcjonował bez zarzutu w czasach, kiedy Szwecja była jeszcze Szwecją i gdy przestępczość należała do najniższych na świecie.

Publikacja: 09.10.2023 07:19

Jacek Kubitsky: Szwecja. Kraj w kleszczach przestępczości

Foto: Adobe Stock

Szwedzka policja w porównaniu z kolegami w UE, nie mówiąc już o policji w USA, ma mocno ograniczone kompetencje w zwalczaniu przestępczości. Przykładem mogą być systemy monitoringu w miejscach publicznych, np. w szpitalach lub szkołach.

Od samego początku środowiska lewicowe okazywały sprzeciw wobec instalowania kamer, powołując się na ryzyko naruszenia „integralności” osób, które mogły się znaleźć w ich zasięgu. Ofiary napadów rabunkowych i gwałtów, które przed „wielką imigracją” w 2015 roku były w Szwecji nieznane, bezskutecznie domagały się monitoringu w newralgicznych punktach miasta. Petycje i prośby rutynowo zbywano brakiem potrzeby, a w niektórych przypadkach nawet pomawiano wnioskodawców o ksenofobię i rasizm.

Dopiero od 2020 roku policja i instancje zwalczające przestępczość nie muszą się już ubiegać o zezwolenie samorządów. Mimo szeregu sondaży, które jednogłośnie – niekiedy nawet na poziomie 90 proc. – popierały wprowadzenie monitoringu, „postępowi” aktywiści nadal powtarzali komunały o integralności osobistej, ignorując znaczenie kamer dla poczucia bezpieczeństwa zwykłych ludzi, którzy nie mieszkają w elitarnych dzielnicach strzeżonych przez prywatne firmy. W swoim zaślepieniu aktywiści bardziej zabiegali i zabiegają o dobre samopoczucie rabusiów i gwałcicieli niż o dobro ogółu. Ta postawa wpisuje się w ideologię poprawności politycznej, która nadal jest religią oficjalnej Szwecji.

Więcej uprawnień

W połowie tego roku policja uzyskała szersze kompetencje w zwalczaniu gangów, m.in. łatwiejszy dostęp do podsłuchu, co również wywołało protesty ugrupowań opozycyjnych i organizacji pozarządowych powołujących się na różne konwencje o prawach człowieka. Ciekawe, że u sąsiadów Szwecji jest inaczej. Mimo różnic politycznych, wszystkie partie duńskie lub norweskie popierają walkę z gangsterami.

Obserwując od dawna stosunek ekip rządzących do przestępczości, odnosi się często wrażenie, że władze i sprzyjające im media niechętnie poruszają ten wątek. Najwidoczniej socjotechnicy nie chcą się przyznać, że ich projekt przebudowy kraju się nie udał. Ku rozczarowaniu zwolenników Leibniza Szwecja nie stała się najlepszą krainą na świecie.

Przyczyn jest wiele, ale najważniejsza z nich to masowa imigracja. Paradoksalnie, powyższa opinia jest przez akolitów poprawności politycznej odbierana jako większe przestępstwo niż jakiekolwiek naruszenie prawa popełniane przez imigranckie gangi.

W 2017 roku policji francuskiej udało się rozbić komunikację szyfrowaną EncroChat, z której korzystały tutejsze gangi w planowaniu i dokonywaniu zabójstw i w praniu pieniędzy. Wydarzenie to zbulwersowało świat przestępczy i jednocześnie wzbudziło entuzjazm i uznanie w wielu krajach, zwłaszcza w organach ścigania. Natomiast w Szwecji nowina ta została przyjęta z chłodnym niedowierzaniem, szczególnie w wierchuszce policji. Środowiska liberalno-lewicowe nie tylko nie wyraziły zadowolenia, lecz rozpętały też kampanię przeciwko nadużyciu siły (przez policję) i potencjalnemu ryzyku naruszania praw osobistych (kryminalistów). Szwecja należy do nielicznych państw, gdzie decydenci – ale nie reszta policji – mają negatywny stosunek do wszystkiego, co zwiększa skuteczność walki z przestępcami, zwłaszcza jeśli są imigrantami.

Ogólnie można powiedzieć, że kary orzekane przez szwedzkie sądy są nadzwyczaj łagodne, szczególnie jeśli skazanym jest młodociany. W porównaniu z sądami europejskimi są one dwa, trzy razy niższe. Różnica między werdyktami w USA i Szwecji jest ogromna.

Oskarżony poniżej 15 lat jest uważany za dziecko i w żadnym wypadku nie może być skazany na karę więzienia. Nawet jeśli popełni kilka zabójstw, ma 180 cm i jest kulturystą. Fakt ten wykorzystują gangi, które właśnie z tego względu zlecają „dzieciom” wykonywanie tych zadań.

Nawiasem mówiąc, słowo „kara” już dawno zostało zastąpione – nie tylko w języku prawniczym, ale także w socjologii i psychologii – terminem „sankcja”, ponieważ budziło ono „negatywne skojarzenia” i było „uwłaczające” dla skazanego. Jedyną karą – uparcie będę używał tego archaizmu – młodego mordercy jest przekazanie go władzom socjalnym. W praktyce sprowadza się to do odbycia kilku rozmów z pracownikiem socjalnym.

Dziecko morderca uczęszcza jak zwykle do szkoły i prowadzi „normalne” życie. Ofiara, która dla otoczenia i całego społeczeństwa jest chodzącym wyrzutem – często uzasadnionym – jest usuwana w cień. Większą opieką i troską otacza się osobę złoczyńcy, której przysługuje pełna anonimowość. Do niedawna władze socjalne nie informowały nawet kierownika szkoły, której uczeń kogoś zamordował. Wprawdzie władze nie zmuszają rodziców ofiary do milczenia, jednak każda informacja o zabójcy spotyka się z ich potępieniem. Zamieszczenie notatki w internecie o tragedii, nawet bez ujawniania tożsamości sprawcy, może być uznane przez sąd za „podżeganie do nienawiści”, zwłaszcza jeśli jest imigrantem. W Szwecji działa grupa tzw. łowców hejtu, wysoko opłacanych policjantów myśli, którzy monitorują potencjalnych winowajców.

Ze względu na rosnącą ilość zabójców w wieku poniżej 15 lat, część prawników oraz krewni ofiar coraz częściej domagają się obniżenia wieku odpowiedzialności sądowej. Imigranckie gangi, którym bardzo odpowiada „immunitet” dzieci, wykorzystują obecnie nawet dziesięciolatków do transportu broni i narkotyków.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Czy rząd Szwecji zbuduje 16 więzień?

Skracanie kar

Do osobliwości szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości należy zasada, zgodnie z którą osoba skazana na karę więzienia – niezależnie od wieku – wychodzi na wolność po odbyciu dwóch trzecich kary. Innymi słowy, zabójca skazany na dziewięć lat więzienia, co jest bardzo surową karą w Szwecji – wychodzi na wolność po sześciu latach.

Innym kuriozum szwedzkiego sądownictwo jest stosowanie szerokiej gamy różnych form złagodzenia sankcji. Wymienię dwie: tzw. zniżka wiekowa (åldersrabatt) i zniżka ilościowa (mängdrabatt).

Zniżka wiekowa oznacza redukcję kary ze względu na wiek. Ogólna zasada stanowi, że młodociany poniżej 18 lat może być skazany na karę więzienia tylko w wyjątkowych wypadkach. Pierwotna sankcja karna ulega automatycznie skróceniu według specjalnego przelicznika, np. w przypadku osoby 20-letniej o 25 proc., 18-letniej o 50 proc., 16-letniej o 75 proc., 15-letniej o 80 proc.

Zniżka ilościowa zakłada w skrócie, że jeśli skazany popełnił wiele różnych przestępstw, sąd wymierza mu jedną karę za najcięższe przewinienie. Pozostałe wykroczenia nie są brane pod uwagę. System ten funkcjonował bez zarzutu w czasach, kiedy Szwecja była jeszcze Szwecją i gdy przestępczość należała do najniższych na świecie.

Imigracja ten stan zmieniła. Stosowanie rabatu ilościowego bardzo odpowiada gangom, których członkowie – dzisiaj około 30 tys. – oprócz głównego „czynu” starają się popełnić maksymalną ilość „drobniejszych” przestępstw, słusznie zakładając, że ujdą one karze. Nierzadko gangsterzy odpowiadający z wolnej stopy chętnie korzystają z tej wielkoduszności sądów.

Wydaje się, że rabaty wpływają demoralizująco na społeczeństwo i nadwątlają reputację szwedzkich sądów. W mediach społecznościowych można śledzić wypowiedzi rozgoryczonych ofiar przestępstw, które utraciły zaufanie do sędziów, których wyroki często urągają poczuciu elementarnej sprawiedliwości.

Oto przykład: sąd okręgowy ustalił, że pewien imigrant syryjski między 15. a 19. rokiem życia popełnił ponad 200 przestępstw i poważnych wykroczeń. Wyrok opiewał na 31 miesięcy więzienia. Z uwagi na zniżkę ilościową kara automatycznie uległa skróceniu o połowę. Dzięki zniżce wiekowej sankcja 15,5 miesiąca zmniejszyła się o jedną piątą. Ostateczny wymiar kary wyniósł 12,4 miesiąca.

W połowie września br. premier Danii Mette Fredriksen oświadczyła w wywiadzie, że sąsiednia Szwecja stanowi odstraszający przykład, jeśli chodzi o walkę z przestępczością. Jednocześnie zakwestionowała dwie tezy, które od lat były niepodważalnym dogmatem w szwedzkim sadownictwie i kryminalistyce: a) przestępczość nie ma nic wspólnego z imigracją b) wysokość kar nie ma żadnego wpływu na walkę z przestępczością. Ktokolwiek ośmieliłby się w Szwecji powiedzieć to, co powiedziała duńska premier, zostałby natychmiast skazany na zawodowy ostracyzm i bojkot towarzyski. Słowa pani Fredriksen zaszokowały słuchaczy po obu stronach cieśniny Sund, tym bardziej że reprezentuje ona socjaldemokratów, czyli bratnią partię tych polityków szwedzkich, którzy w znacznym stopniu doprowadzili kraj do stanu, w jakim się dziś znajduje.

Autor jest psychologiem i psychoanalitykiem, który od ponad 50 lat mieszka w Sztokholmie

Szwedzka policja w porównaniu z kolegami w UE, nie mówiąc już o policji w USA, ma mocno ograniczone kompetencje w zwalczaniu przestępczości. Przykładem mogą być systemy monitoringu w miejscach publicznych, np. w szpitalach lub szkołach.

Od samego początku środowiska lewicowe okazywały sprzeciw wobec instalowania kamer, powołując się na ryzyko naruszenia „integralności” osób, które mogły się znaleźć w ich zasięgu. Ofiary napadów rabunkowych i gwałtów, które przed „wielką imigracją” w 2015 roku były w Szwecji nieznane, bezskutecznie domagały się monitoringu w newralgicznych punktach miasta. Petycje i prośby rutynowo zbywano brakiem potrzeby, a w niektórych przypadkach nawet pomawiano wnioskodawców o ksenofobię i rasizm.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?